Pierwszy przejechał więc da się tylko bez hamowania, bez gazu i modlić się żeby prostej starczyło
Kiedyś tak miałem jak z góry zjeżdżałem (chciałem sobie skrót zrobić przez przełęcz Woliborską).
Na szczycie trochę śniegu leżało, a pod śniegiem lód. Ze 100 metrów prostej o słusznym nachyleniu, a na końcu szykana lewo-prawo.
Jedyną opcją było przytulić się do prawej i ciąć na maxa zakręt modląc się żeby z naprzeciwka nikt nie jechał i żeby koła złapały trochę przyczepności.
Udało się ale nigdy więcej na letnich oponach w górzysty/pagórkowaty teren zimą