Mam subaru z napędem na 4 łapy, trochę sobie tej zimy polatałem i zrobienie czegoś takiego jak na filmie przy sensownym samochodzie jest dość proste. Par dni treningu i helenka z kasy to zrobi. Tylko pokażcie mi kto ćwiczy takie rzeczy? 0.5% kierowców na świecie? Albo mniej. Masz duży parking bez latarni - spadnie trochę śniegu - pobaw się! Trochę praktyki a mi samochód już razu uratowało. Gdyby nie to że poćwiczyłem to bym jebnął w inny samochód. Też polecam poćwiczyć hamowanie awaryjne. Niby prosta czynność a większość ludzi nie umie. Gdy jest śnieg można ćwiczyć bez obawy o zdarcie opon czy nadwyrężenie karku. Ktoś siedzi obok i w losowym momencie krzyczy - wtedy my najszybciej jak tylko możemy hamujemy - Hamulec i sprzęgło do oporu - TAK sprzęgło też. Hamowanie silnikiem jest na tyle słabe że nie ma sensu - hamulce sobie poradzą same, a silnik nam nie zgaśnie co jest bardzo ważne bo cały czas działają wszystkie systemy bezpieczeństwa - jak ABS, ESP czy inne. Ja w swoim subaru niestety nie mam sprawnego ABS'u, przez co przy hamowaniu pierwsze co robię to hamulec w ziemie, sprzęgło - szybko wrzucam jedynkę i puszczam sprzęgło. Wtedy układy różnicowe, wiskoza i silnik daje choć namiastkę ABS'u.
Na śniegu i lodzie nauczyłem się też, że hamowanie niewiele daje i dużo ważniejsze jest gdzie uciekniemy w razie czego niż to czy zaczniemy hamować. Tym co przeczytali całego posta stawiam piwo!

Się rozpisałem, że ja p🤬le.