Rozcięty łuk brwiowy to na prawdę ciekawe przeżycie. Bijesz się, bijesz, łapiesz cios którego nawet nie czuć i nagle "Czerwona mgła zasnuwa oczy". Co najwyżej w twarz jakoś cieplej się robi.
Można rzecz, jak w jakiejś strzelance po otrzymaniu obrażeń normalnie, "ekran" się krwią zalewa.
Niestety, później straciłem kontakt wzrokowy z przeciwnikiem i już nie było tak wesoło. Acz większych obrażeń nie otrzymałem, właściwie skonczyło się na paru obitych dodatkowo żebrach, nic wielkiego