📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 12:23

Gazeta z New Jersey 1975

thorold2892013-12-30, 18:17
Zero sadyzmu, bardziej ciekawostka. Jakimś dziwnym trafem wpierdzieliłem się do archiwum gazety z New Jersey. Kiedy u nas szalała komuna to hamerykańce mieli ciepłe życie za oceanem mając na głowie rzeczy, które przeciętnemu Polakowi raczej się z filmem niż rzeczywistością kojarzyły. Jeśli temat się przyjmie dorzucę więcej w wolnej chwili, a jak nie to do piekła. Inglisz co najmniej level 8

Groty Nagórzyckie

konto usunięte2013-12-30, 16:45
Krótki opis z Wikipedii

Kod:
Groty Nagórzyckie – sztuczne groty znajdujące się w południowej części miasta Tomaszowa Mazowieckiego przy ulicy Jana Pawła Pod Grotami, biegnącej nad Zalew Sulejowski na terenie byłej wsi Nagórzyce, obecnie dzielnicy Tomaszowa.

Są pozostałością po podziemnej kopalni piasku szklarskiego, wydobywanego do potrzeb budowlanych i hutniczych w XVIII stuleciu i na początku XIX wieku. Groty składają się z licznych korytarzy, wnęk, zaułków i sal. Największe wyrobisko zwane "Salą Królewską" ma 30 m długości, 25 m szerokości i 3 m wysokości. Najrozleglejsza grota ma długość 120 metrów. Każda grota nosiła inną nazwę, np. Boczna, Borsucza, Chowańcza, Ciemna, Jeziorna, Niedźwiedzia, Taneczna, Złodziejska.
Piasek wydobywano od końca XVIII do początku XX wieku na potrzeby gospodarskie, a później dla hut szkła. Zakaz eksploatacji wydały władze carskie po zawaleniu się jednej z komór w której zginął mieszkaniec Nagórzyc. Od tamtej pory stały się lokalną atrakcją turystyczną, a po zamurowaniu wejść na długo zostały zapomniane. Ponowne zainteresowanie uruchomiło inwestycję w celu odnowienia grot przy wsparciu finansowym Unii Europejskiej. Od czerwca 2010 roku czynione były zabezpieczenia grot i przystosowania ich do zwiedzania, a z początkiem 2012 roku groty otworzyły swoje drzwi dla turystów.
Groty znajdują się przy ulicy Pod Grotami, gm. Tomaszów Mazowiecki, powiat tomaszowski, województwo łódzkie. Można dostać się tam komunikacją miejską, linią nr.2 z Placu Kościuszki oraz ścieżką rowerową łączącą Tomaszów z Zalewem Sulejowskim.
Miejsce to jest wiązane z legendą o zbójniku Madeju.


I kilka zdjęć



































Cmentarz ż__owski w Łodzi

konto usunięte2013-12-30, 15:09
Jak w temacie, cmentarz ż__owski w Łodzi na ul. Zmiennej.

Co tu opisywać... Warto się wybrać i wydać te 6zł za bilet.













Jak będziecie chcieli mam więcej

Elita - służba więzienna

Mr.Drwalu2013-12-29, 9:39


Do głównych zadań funkcjonariuszy Grup Interwencyjnych Służby Więziennej należy m.in. podejmowanie działań w sytuacji szczególnego zagrożenia, zapobieganie i likwidacja skutków zdarzeń nadzwyczajnych, konwojowanie osadzonych wymagających wzmożonych działań ochronnych tzw. niebezpiecznych oraz szkolenie funkcjonariuszy SW z zakresu technik interwencyjnych.

dowód na inteligencję niemców

konto usunięte2013-12-27, 23:53
Niemcy zabili pół tysiąca niemieckich jeńców. Niechcący!

Przypadkiem można się potknąć. Czasami człowiekowi zdarza się wyrzucić przez przypadek jakieś ważne papiery, zostawić parasol w tramwaju czy rozbić ulubiony wazon cioci. Ale żeby tak przypadkiem usiec kilkuset jeńców własnej narodowości i kilkuset sojuszników? No! Taką właśnie sztukę opanowali Niemcy.
Pewnego pięknego lipcowego poranka 1940 roku okręt podwodny U47 mknął sobie spokojnie przez Atlantyk, gdzieś  na zachód od Irlandii. Wiózł na swym pokładzie zadowoloną załogę i nie mniej zadowolonego kapitana Güntera Priena. Właśnie kończył swój bardzo owocny patrol bojowy i pruł fale zmierzając w stronę ojczystych brzegów. Sielanka!
Przed godziną 7 rano U47 zupełnie przypadkowo natknął się na duży brytyjski statek pasażerski, wybudowany w 1927 roku. Dumna „Arandora Star”, pływająca pod banderą armatora z Liverpoolu, w czasie pokoju oferowała miejsca dla 400 pasażerów. Łup idealny.
Statek nie był oznaczony emblematami Czerwonego Krzyża, które mogłyby mu dawać nadzieję na ochronę przed atakami wilczych stad lub innych jednostek niemieckich. W dodatku na dziobie i na rufie „Arandora Star” miała zamontowane uzbrojenie w postaci dział. Nic więc dziwnego, że niemieccy marynarze wzięli ją za krążownik pomocniczy.

Widząc nie lada okazję, kapitan Prien rozkazał załadować jedyną torpedę, jaka pozostała na U-boocie (przypomnijmy − jednostka wracał z patrolu bojowego) i w pozycji 55° 20´ N i 10° 33´ W zatopił duży statek pasażerski. „Arandora Star” otrzymała trafienie w śródokręcie i szybko poszła  na dno.
Wracająca zwycięsko do domu załoga U47 jak gdyby nigdy nic dołączyła do swojego końcowego wyniku jeszcze 15 501 BRT (ton rejestrowych brutto). Łącznie puścili na dno 81 501 BRT! Ostatnia torpeda, idealne trafienie… Wszystko byłoby tak piękne, gdyby nie jedno ale… Na pokładzie statku przebywali jeńcy i internowani przez Brytyjczyków obywatele państw Osi. Na dobrą sprawę „Arandora Star” była jednym wielkim, pływającym obozem jenieckim!

Pokład statku zmierzającego do Kanady był wypełniony ludźmi, z których tylko niewielką część stanowili członkowie załogi i alianccy żołnierze. Jak pisze Andrzej Perepeczko, autor książki U-Booty II wojny światowej, spośród przymusowych pasażerów 56 Niemców zostało pojmanych w trakcie działań wojennych, a pozostałych 500 było internowanych. 734 Włochów internowano po rozpoczęciu włoskiej inwazji na Francję. Oprócz tego na „Arandorze” płynęło 174 członków załogi i 200 żołnierzy alianckich konwojujących jeńców.
Kiedy torpeda wystrzelona przez U47 uderzyła w statek, wystarczyła godzina, a według innych źródeł tylko pół, by ten zatonął. Zanim jednak jednostka poszła na dno, zdołano nadać SOS oraz spuścić na wodę szalupy i tratwy. Na sygnał odpowiedziała brytyjska łódź latająca „Sunderland”, która niedługo później pojawiła się nad rozbitkami i zrzuciła im sprzęt ratunkowy. Dopiero po pięciu godzinach na miejscu tragedii pojawił się kanadyjski niszczyciel „St. Laurent”, by zabrać ze sobą ocalałych. Na swój pokład podjął 322 Niemców, 243 Włochów, 163 żołnierzy i 119 członków załogi. Utonęło 243 Niemców, 491 Włochów, 37 żołnierzy alianckich i 55 członków załogi.
Kiedy kapitan Prien dowiedział się, że właśnie zabił kilkuset Niemców, z jego twarzy musiał spełznąć ten radosny uśmiech.

sprawcy holocaustu

Stefano6662013-12-27, 18:03
żywcem zaj🤬e z stronki o historii


Jest dużo publikacji o samej istocie Hocaustu, ale niewiele wiadomo o sprawcach. Kim byli? Nieznane pozostaja szczegóły ich działania, okoliczności, w jakich funkcjonowali, motywy. Aby zrozumiec istotę Zagłady należy przyjrzec się sprawcą. Niektórzy z nich, czy to z racji, przynaleznosci do partii hitlerowskiej, czy z racji swoich ideologicznych przekonań byli nazistami. Niektórzy z nich jednak nie mieszcza się w tej kategorii, ale łączy ich jedno-zabijanie ludzi.

Jest kilka stereotypowych wyjasnien Holocaustu:

- sprawcy zostali zmuszeni do popełnienia zbrodni. W obliczu grożącej im kary nie mieli wyboru, musieli spełniać rozkazy przełożonych, gdyż niesubordynacja była karana. Czyli wystarczyłoby ratować siebie -strzelać do innych? Nic bardziej mylnego. Całe okrucieństwo do ofiar Holocaustu miało charakter dobrowolny, co oznacza, że wszyscy, którzy brali udział w zabijaniu przejawiali inicjatywę. Niemcy mogli odmówic mordowania. Wiem, wydaje się to niedorzeczne, ale w całej historii Holocaustu żaden Niemiec, SS-man, czy ktokolwiek inny nie został zesłany do obozu koncentracyjnego, ukarany w sposób bolesny, za to, że odmówił mordowania. Mogli ubiegac się o przeniesienie z ludobójczych jednostek. Przeciez wiadomo, że Himmler bardzo dbał o stan psychiczny swoich żołnierzy. Członek Batalionu Policji zeznał, że co miesiąc mówiono im, że zgodnie z rozkazem Himmlera, nikt nie ma prawa rozkazać im, by zabijali. Żaden rozkaz nie zawierał szczegółowych instrukcji dotyczacych maltretowania i upakarzania ofiar. Nigdzie nie było napisane, że zaleca się obcinanie bród, bicie pałkami, rzucanie w grupe Ż__ów jabłkami i zabijanie każdego, który został trafiony. Pytano się ludzi przed akcją, czy ktoś nie czuje się na siłach, by brać udział w egzekucji. Jeżeli odpowiedz była pozytywna przydzielano inne obowiązki. Decyzja taka wcale nie musiała być oznaką słabości. Mogła być sprawą smaku, ale napewno nie wynikała z zasad etyki. Z reguły nie brakowało ochotników.

- ślepi wykonawcy rozkazów. Sprawcy byli aż pod takim "urokiem" swojego wodza? Czy skłonność człowieka do posłuszeństwa wobec władzy mogła przyczynić się do przytępienia wrażliwości?
Nie. W istocie Niemcy wszystkich stopni, nawet najbardziej gorliwi, odmawiali wykonania rozkazów. Generałowie, którzy uczestniczyli w eksterminacji sowieckich Ż__ów, spiskowali przeciwko Hitlerowi. Żołnierze Wehrmachtu uczestniczyli z własnej woli w mordowaniu nie mając w tym względzie rozkazów albo nie wykonując rozkazów, by tego nie robili. Ludzie z batalionów policji nie podporządkowali się rozkazowi swojego wodza /Himmler/, by nie okazywac Ż__om okrucieństwa

Zbroja

Mett2013-12-27, 1:12
Wybaczcie, że dodaje temat po pijanemu ale czuje taką potrzebę. Czuje potrzebę przypomnienia wszystkim Polakom czym jest dla nas nasza historia i co jej zawdzięczamy.

Piosenka ta napisana przez Jacka Kaczmarskiego najlepiej (moim zdaniem) pokazuje nam Polakom jak wiele zawdzięczamy naszym przodkom i jak pod ich wpływem doceniamy naszą Polskość i jakie jest nasze nastawienie do Ojczyzny. I czym jest nasza duma narodowa (jeśli ktoś do takowej się poczuwa).

Rozpoznany powstaniec

Vof2013-12-26, 23:45
Powstaniec "Wicher" rozpoznany

Stanisław Firchał ps. Wicher to bohater kampanii reklamowej filmu "Powstanie warszawskie" rozpoznany przez bliskich. Identyfikacji dokonano dzięki akcji "Rozpoznaj" Muzeum Powstania Warszawskiego. W ramach tego projektu na stronie filmu są prezentowane kadry z nierozpoznanymi bohaterami Powstania.



"Powstanie warszawskie" to pierwszy dramat wojenny non-fiction stworzony wyłącznie na podstawie materiałów dokumentalnych. Celem akcji jest zidentyfikowanie bohaterów filmu, czyli prawdziwych uczestników powstania, którzy znaleźli się w obiektywie powstańczej kamery. Interesują nas też okoliczności i miejsca, w jakich zostali sfilmowani. Dlatego na stronie internetowej filmu i na profilu facebookowym zamieszczamy kadry i prosimy internautów o pomoc w identyfikacji bohaterów. Od 6 listopada udało się rozpoznać 23 osoby. Uważamy, że to niezły wynik - powiedział szef Działu Historycznego Muzeum Powstania Warszawskiego Piotr Śliwowski.

Jak zaznaczył, w sumie rozpoznano już 123 osoby, jednak wcześniejszą identyfikację przeprowadzali też muzealni historycy i specjaliści od ikonografii. Ale w pewnym momencie nasze możliwości się skończyły i musieliśmy poprosić internautów o pomoc, licząc że ktoś na zdjęciu rozpozna kogoś z bliskich lub znajomych - relacjonuje szef Działu Historycznego.

W większości przypadków to rodziny rozpoznawały na zdjęciach ojców czy dziadków i zgłaszały się do muzeum. - Były też takie wzruszające sytuacje np. kiedyś pojawił się u nas elegancko ubrany starszy pan, który poprosił, by mu włączyć film. W pewnym momencie wskazał znajdującego się na ekranie młodego chłopaka w krótkich spodenkach, taszczącego płytę chodnikową pomagając przy budowie barykady i powiedział "a to ja" - relacjonuje Śliwowski.

Za jeden z większych sukcesów uznał zidentyfikowanie bohatera kampanii reklamowej filmu. "Chodzi o tego charakterystycznego powstańca, roześmianego, z długimi włosami, pistoletem maszynowym, ubranego w płaszcz, z chustą fantazyjnie zawiązaną pod szyją.

Przyszła do nas córka i wnuk tego pana, którzy natrafili na jego zdjęcie i opowiedzieli nam jego historię. Stanisław Firchał ps. Wicher, uczestnik konspiracji, powstaniec, walczył na Woli, na Cmentarzu Powązkowskim i na Stawkach, potem trafił na Starówkę, a po jej upadku kanałami przeszedł do Śródmieścia. I właśnie na ul. Wareckiej, po wyjściu z kanałów został sfilmowany przez ekipę operatorów Biura Informacji i Propagandy - opowiedział szef Działu Historycznego.

Po upadku zrywu Firchał podzielił los tysięcy jego uczestników, czyli tułaczkę obozową. Przeszedł m.in. przez Ożarów i Landsberg. Potem był obóz w Turyngii wyzwolony przez aliantów, skąd trafił do II Korpusu. I w 1947 r. wrócił do kraju i w 1950 r. dostał pracę w Domach Towarowych Centrum, gdzie pracował do emerytury, czasem nawet jako model. I to jest przykład niezwykłej historii, jaką poznaliśmy dzięki tej akcji. Jej efekt przerósł nasze oczekiwania. Jest oczywiście kontynuowana i mam nadzieję, że jeszcze wiele osób uda się rozpoznać - dodał Śliwowski.

Film "Powstanie warszawskie" powstaje ze zdjęć wybranych z łącznie sześciogodzinnego materiału, pochodzącego z kronik filmowych z sierpnia 1944 r. Ma trafić do kin w 2014 r. przed 70. rocznicą wybuchu powstania. Kroniki nakręcili operatorzy Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej AK m.in. Antoni Bohdziewicz "Wiktor", Stefan Bagiński "Stefan" i Jerzy Zarzycki "Pik".

Ze zdjęć wybranych z kronik skonstruowano półtoragodzinną fabularną historię dwóch głównych bohaterów, braci-operatorów, dokumentujących przebieg powstania. Czarno-biały materiał po montażu poddano koloryzacji, co sprawiło, że wygląda, jakby nakręcono go współcześnie. W pracach nad filmem uczestniczą specjaliści od czytania z ruchu warg. Mają ustalić, co mówili bohaterowie kronik, ponieważ materiał pozbawiony jest dźwięku.

źródło: niezalezna.pl/49948-powstaniec-wicher-rozpoznany

Zdjęcia z lotu pataka

konto usunięte2013-12-26, 20:08
Witajcie sadole,
dzisiaj przedstawiam temat poświęcony fotografii. Jednak nie będą to zwykłe zdjęcia, a piękne fotosy z loty ptaka. W 1907 roku niemiecki aptekarz Julius Neubronner, wynalazł i udoskonalił technikę fotograficzną zwaną „gołębia fotografia”. Miniaturowy aparat został umieszczony na specjalnej uprzęży, a następnie był zakładany na pierś gołębia pocztowego.
Jednak jak narodził się ten pomysł??? Mianowicie aptekarz czasami do wysyłania leków używał wspomnianych ptaków. Pewnego razu gołąb zaginął na cztery tygodnie, gdy aptekarz pogodził się ze stratą ptaka, ten wrócił. Zdziwiony właściciel zauważył, że gołąb nie ma śladów ataku drapieżnika, oraz nie był wychudzony. Zapewne ktoś go złapał i karmił, więc zagadka rozwiązana. Jednak aptekarz był zbyt ciekawski, aby zapomnieć o sprawie. Chciał wiedzieć gdzie był jego gołąb, a co ważniejsze chciał zobaczyć to co on…i właśnie tak narodził się pomysł „fotografii z lotu ptaka”.
Julius Neubronner postanowił połączyć dwie swoje pasje, czyli fotografie i gołębie pocztowe. Specjalnie skonstruowaną uprzęż i aparat(waga około 30-75 gramów) umieścił na piersi ptaka. Podczas pierwszej próby, aptekarz wywiózł gołębia około stu kilometrów od domu i go wypuścił. Dzięki konstrukcji Juliusa, aparat samoistnie wykonał zdjęcia, większość z nich została zrobiona na wysokości 50-100 metrów. Dzięki udanej próbie, aptekarz udoskonalał swój pomysł, tworzył lżejsze uprzęże i „podwójne aparaty”.
Podczas pierwszej wojny światowej próbowano wykorzystać ideę „gołębich fotografii”, jednak plan nie spełnił oczekiwań. W latach trzydziestych pomysł kontynuował szwajcarski zegarmistrz, którego pracę wykorzystało wojskowo Francuskie i Niemieckie. Podczas II wojny światowej, gołębie były wykorzystywane do zwiadu powietrznego, jednak przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem.







Przykłady "gołębich fotografii"



Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem