📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 23:53

Sadolowy snowkiter

konto usunięte2014-01-27, 12:54
Jeden z najbardziej poj🤬ych filmów snowkite jakie w życiu widziałem. A widziałem wiele
Trzeba przyznać koleś ma zadatki na sadola

Coś z cyklu Sadol bawi i uczy

Na pewno było coś o nich wspomniane ale nie natrafiłem na tak wyczerpujący opis
Dziś będzie o oczach krewetki modliszkowej..
Mówimy światopogląd, punkt widzenia, mamy poglądy, podejrzenia, wszystko dlatego, że świat poznajemy głównie dzięki oczom, dzięki patrzeniu na świat.
A rozpoznajemy bodźce świetlne posługując się zaledwie trzema receptorami barwy wrażliwymi na czerwień, zieleń i barwę niebieską. Możemy pocieszać się tym, że bywają zwierzęta o jeszcze mniejszej zdolności odróżniania barw, ot chociażby pies - widzi tylko kolor niebieski i zielony, a wiele zwierząt nie odróżnia kolorów w ogóle.
Ale istnieje wiele zwierząt z którymi nie możemy rywalizować. Wiele ptaków widzi świat w czterech kolorach, bo widzą także ultrafiolet, a motyle mają aż pięć fotoreptorów. Niektóre zwierzęta posiadają jeszcze zdolność odróżniania światła spolaryzowanego, chociażby ośmiornice, co w środowisku wodnym może mieć wielkie znaczenie.
Nie potrafimy sobie nawet wyobrazić jak widzą posiadacze cztero- czy pięcioreceptorowego wyposażenia oczu.
Ale wszelkie rekordy bije krewetka modliszkowa. Dysponuje ona aż szesnastoma receptorami, widzi więc więc świat w szesnastu kolorach, ma na dodatek jeszcze różne usprawnienia w oglądaniu świata. Jest np jedynym znanym zwierzęciem zdolnym do odróżniania światła spolaryzowanego kołowo. Widzi też każdym okiem przestrzennie, może lokalizować odległości każdym okiem osobno, przy tym każde oko funkcjonuje niezależnie od drugiego. Jak te wszystkie bodźce pomieszczą się w jej głowie to się w głowie nie mieści...
Krewetki modliszkowe to dosyć liczna grupa zwierząt morskich z rzędu stawonogów ustonogich (Stomatopoda) należącuych do dwóch rodzin Gonodactylidae i Lysiosquillidae.


Omawiana grupa krewetek ma oczy złożone z dziesiątków tysięcy drobnych oczek, tzw ommatidiów, w każdym z nich są jest grupa fotoreceptorów i struktury pomocnicze. W każdym oku wyróżnia się sześć pasemek ommatidiów, każde pasemko spełnia określoną rolę.
Pierwsze cztery rzędy (od dołu) analizują cztery barwy (z UV), ale dodatkowo każde pasemko ma odrębne analizatory zakresu UV, stąd są wyjątkowo sprawne w recepcji ultrafioletu. Pozostałe rzędy wyposażone są w precyzyjnie ustawione 'rzęsy', zapewne umożliwiające analizę polaryzacji światła. Sama struktura oka jest też bardzo niezwykła. Aż trzy punkty oka koncentrują się na jednym obserwowanym miejscu, stąd zdolność widzenia przestrzennego każdym okiem osobno. Stworzenie obrazu przy pomocy tych pasemek i reszty ommatidiów wymaga ciągłego skanowania otoczenia przez poruszanie oczami.
Trzeba sobie zadać pytanie, po co to wszystko skromnej, wydawałoby się, krewetce. I trudno odpowiedzieć na takie pytanie. Po prostu jej świata nie możemy sobie w żaden sposób wyobrazić. Można tylko snuć przypuszczenia, że pewnie chodzi o komunikację międzyosobniczą, ale po co tak złożoną?
Ale to nie koniec na tym.
Te małe zwierzątka (dochodzą do zaledwie 30 cm) dysponują nieporównanie mocarnymi szczypcami. W przeciągu 3 milisekund uderzają w wybrany cel z przyspieszeniem pocisku broni palnej i siłą rzędu 1500 N (N=kg . ma/sec2). Uderzenie w twardą powierzchnię czegokolwiek powoduje powstanie mocnej fali uderzeniowej mające właściwości bójcze. Uderzenie jest tak silne, że powoduje kawitację otaczjącej warstwy wody, co z kolei zaobserwować można jako efekt świetlny tej fali (sonoluminescencja). Krewetka potrafi wybić szybę w akwarium, na szczęście uwolniona, w powietrzu nic z jej zabójczych zdolności...


A mnie ciągle zastanawia, dlaczego tak jest, że zwierzęta dysponujące tak niezwykłymi, i wydawałoby się nie do przekroczenia umiejętnościami nie opanowały świata, nie wytłukły wszystkiego co żywe ... by wreszcie w końcu doprowadzić do atomowej samozagłady.

Ps. Wyobraźcie sobie jak pedalska musi być tęcza widziana ich oczyma

10 rzeczy, które zmieniły świat.

konto usunięte2014-01-25, 9:54
10 wynalazków, które wpłynęły na losy świata.


Oczywiście nie mogło zabraknąć też czegoś co Wam się spodoba
Nieco mniej podręcznikowe podejście, nieco mniej pragmatyczne.



Warto by wrócić do dawnych zwyczajów, szczególnie do pojmowania dyplomacji i stosunku do innych.

Tajne więzienie w Starych Kiejkutach

konto usunięte2014-01-23, 19:06
I jak się okazuje nasza przecudna władza wzięła fajną kaskę i za nasz pieniądze przetrzymywała domniemanych terrorystów łamiąc tym samym konstytucje.

"Washington Post": CIA zapłaciła 15 mln USD za tajne więzienie w Polsce
CIA zapłaciła polskim służbom specjalnym 15 mln dolarów za prowadzenie tajnego więzienia w Starych Kiejkutach. Informacje ma ten temat podaje amerykański dziennik "Washington Post".

Były szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski nie chciał komentować tych doniesień.
Gazeta ujawnia także inne szczegóły polsko-amerykańskiej współpracy w ramach wojny z terroryzmem. Według "Washington Post", na początku 2003 roku oficerowie CIA odebrali z amerykańskiej ambasady w Warszawie dwa kartony przesłane drogą dyplomatyczną z Berlina. Znajdowało się w nich 15 mln dol. w gotówce. Pieniądze te przewieźli do siedziby Urzędu Ochrony Państwa i przekazali pułkownikowi Andrzejowi Derlatce oraz jego dwóm współpracownikom.
Jednocześnie sformalizowano porozumienie o tajnym więzieniu w Starych Kiejkutach, gdzie CIA przesłuchiwała więźniów al-Kaidy. "Polski wywiad dostał trochę funduszy, a agencja pewną lokalizację do prowadzenia tajnej operacji" - pisze "Washington Post" podkreślając, że obiekt w Kiejkutach był dla Amerykanów najważniejszym ze wszystkich tajnych więzień, stworzonych po zamachach z 11 września.
To właśnie tu agenci CIA 183 razy zastosowali tak zwane podtopienie wobec Chalida Szejka Mohammeda, co przez wielu uznawane jest za tortury. Według gazety, do Kiejkut przewieziono również innych więźniów oskarżonych o terroryzm, w tym Abu Zubaidę oraz Abd al-Rahima al-Nashiri.

We wrześniu 2003 roku więzienie CIA w Starych Kiejkutach zostało zlikwidowane, ponieważ Amerykanie nie chcieli zbyt długo przesłuchiwać więźniów w tym samym miejscu. "Washington Post" nie wyjaśnia, na co Polacy przeznaczyli 15 mln dol.

BRAWO!!!

Link do oryginalnego artykułu w komentarzu.

washingtonpost.com/world/national-security/the-hidden-history-of-the-c...

Na żywo z kosmosu

konto usunięte2014-01-23, 14:02
Coś dla fanów kosmosu



National Geographic zapowiada na całym świecie przełomową dwugodzinną produkcję "Na żywo z kosmosu", której światowa premiera odbędzie się w marcu. Produkcja będzie relacją na żywo z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a wystąpią w niej astronauci Rick Mastracchio oraz Koichi Wakata. Produkcja telewizyjna będzie realizowana "na żywo" ze studia wartego 100 mld dolarów, które znajduje się ponad 400 km nad powierzchnią Ziemi i przemieszcza się z szybkością 7.9 km/s.

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna okrąża Ziemię raz na 90 minut, a to oznacza, że National Geographic Channel zabierze swoich widzów w podróż dookoła świata. W programie zostaną pokazane niesamowite ujęcia naszej planety, m. in. zachód i wschód Słońca, światła aglomeracji miejskich, zorza polarna, burze z błyskawicami i spadające gwiazdy.

Całość na astronomia24

Wasyl ceniony bardziej za granicą jak w Polsce.

konto usunięte2014-01-22, 23:02
Ciekawa historia o "Wasylu" relacjowana przez fana Anderlechtu.

Dla wielu z Was Wasyl to ikona porównywalna do sprzętu rolniczego i budowlanego tj: pług, przecinak itp itd.

Kim "Wasyl" jest dla Anderlechtu i dlaczego? Opowiada Anthony Michils, ultras "Fiołków"
22 stycznia 2014 - 21:22

Marcin Wasilewski, absolutny wyjątek w polskiej piłce, czego chyba dostatecznie nie doceniamy. Nie ma przecież drugiego aktywnego polskiego zawodnika, który byłby taką postacią dla trybun silnego europejskiego klubu. Wyprawa fanów "Fiołków" do Leicester odbiła się szerokim echem nie tylko w Polsce czy Belgii, bo filmiki i zdjęcia z tego wydarzenia zamieszczały też ogólnoświatowe serwisy. O "Wasylu", o tym jak zaskarbił sobie szacunek ultrasów, a także o szczegółach wyjazdu na Leicester - Millwall porozmawialiśmy z Anthonym Michilsem, który organizował tamtą akcję, pod roboczym kryptonimem "Tribute to Wasyl". Michils na meczach Anderlechtu bywa niezmiennie od 1988 roku, przez ostatnie kilkanaście lat opuścił ledwie kilka domowych spotkań, jeździ też i organizuje wyjazdy w na starcia w europejskich pucharach.

- Musisz pamiętać, ze trybuny Anderlechtu zawsze najbardziej doceniały utalentowanych technicznie zawodników. Zetterberga, Scifo, a z graczy, którzy byli u nas ostatnio, choćby Biglię. Marcin jest wyjątkiem, bo został tu legendą, a było jasne już od pierwszych meczów, że delikatnie mówiąc nie wygląda na technicznie uzdolnionego gracza. Mnie osobiście też wtedy to przeszkadzało, za dużo grał łokciami, a za mało w piłkę. Prasa belgijska szybko wzięła go na celownik, zaledwie po dwóch trzech grach w Belgii zaczęto po nim jechać. Że gra zbyt fizycznie, że jest przecinakiem, rzeźnikiem, wreszcie że w ogóle nie wygląda jak gracz na miarę Anderlechtu. Od tamtej pory więc Marcin zerwał stosunki z mediami, pokazał im generalne "fuck off". Przez sześć i pół roku nie udzielił żadnego wywiadu w tutejszej prasie.

A z perspektywy czasu wiemy, że tamten „przecinak” stał się jednym z najważniejszych graczy Anderlechtu ostatnich lat. To o nim, a nie o innych śpiewacie co mecz piosenki.
Tak, za każdym razem, gdy wybija dwudziesta siódma minuta spotkania, śpiewamy o "Wasylu". To w tej minucie Axel Witsel złamał Marcinowi nogę. Oczywiście, Standard to jeden z naszych głównych ligowych wrogów, więc tamten atak mocno zaostrzył konflikt między nami a ich kibicami. Byłem na tym meczu i choć siedziałem z drugiej strony stadionu, to przysięgam ci, że nawet ja słyszałem trzask pękającej kości. Wszyscy byliśmy załamani. Myślę, że 99 procent zawodników nie wróciłoby do futbolu po takiej kontuzji. Ale trafiło na Marcina i jego powrót stał się dla nas symbolem. To zrobiło z niego legendę w naszych oczach.

Nie zrozum mnie źle, zawsze trybuny uwielbiały go za to, że wkładał całe serce w każde starcie i walczył za trzech. Był też bardzo skuteczny pod bramką rywali, miał wyczucie i nikogo się nie bał. Ale to dzięki pozbieraniu się z tamtej kontuzji osiągnął dla nas "boski" status, stał się uosobieniem walecznego ducha, z którym także chcielibyśmy, aby utożsamiano Anderlecht. Gdy wrócił na boisko i strzelił z karnego Standardowi, przybiegł do nas, na płot wokół trybun, cieszyć się z nami. Podziękować za wsparcie, które dawaliśmy mu w czasie, gdy był kontuzjowany. To było wspaniałe. Jego ostra gra? Teraz wykonujemy nawet taniec na trybunach, w którym ostro machamy łokciami, a co ma przypominać grę Marcina w obronie. Jestem blisko z ultrasami z grupy BCS i im też bardzo imponuje podejście "Wasyla", niejako symbolizuje to, za czym stoją. Można by to opisać jako: zero kompromisów. Jestem kim jestem, jak ci się to nie podoba, idź do piekła.

Zeszłego lata klub nie zdecydował się przedłużyć z Marcinem kontraktu, postanowił postawić na młodszych zawodników. Rozumiem politykę klubu, ale prywatnie uważam, że to był błąd. "Wasyl" nigdy nie narzekał gdy trafiał na ławkę, a nawet stamtąd mógł dać klubowi bardzo wiele, być pozytywnym elementem szatni, ważną częścią drużyny. Byliśmy akurat na wyjeździe w Lizbonie. To tam w prasie przeczytaliśmy, że Marcin został zakontraktowany przez Leicester. Ja jeżdżę do Anglii na około dziesięć do piętnastu meczów rocznie, a nigdy nie byłem na Leicester, od razu więc postanowiłem, że pojadę do "Wasyla". Czułem też, że na pewno będzie też spora grupa osób chcąca się dołączyć. Szczególnie, że nie byłby to pierwszy tego typu wyjazd: podobnie zorganizowałem odwiedziny u Waltera Baseggio w czasach, gdy grał we Włoszech.

Ile osób chciało jechać do Leicester?
Najpierw pojechaliśmy we dwójkę na Bolton z moim bratem Aleksem, wysondować temat, sprawdzić, ile dokładnie kosztowałby cały wyjazd. Koszt dla jednej osoby zamykał się w około pięciuset euro, czyli umiarkowanie, dlatego na Millwall, z którego pewnie widzieliście filmiki, zapisało się sześćdziesiąt pięć osób. Byliśmy też 29 grudnia na Boltonie, ale wtedy Marcin nie zagrał. Tym razem pojechaliśmy już w dwa autobusy, było nas stu dziesięciu.

Jak tak dalej pójdzie, niedługo będziecie mieli w Leicester swoją trybunę.
No tak, teraz mamy zamiar jechać w marcu i znowu wygląda na to, że pojedzie więcej osób. Szczególnie, że przy okazji chcemy odwiedzić innych byłych graczy Anderlechtu, Kompany`ego i Lukaku. Wtedy jadąc do Marcina na Milwall zebraliśmy się już o czwartej rano na granicy belgijsko - holenderskiej. Anderlecht ma fanów w całym kraju, więc to było najwygodniejsze miejsce spotkania. Potem pojechaliśmy do Calais, a stamtąd już do Anglii. Mieliśmy autokar wypełniony po dach skrzynkami piwa. Jak liczyliśmy później, każdy z nas wypił po drodze mniej więcej po piętnaście butelek. Przyjechaliśmy na stadion tuż przed pierwszym gwizdkiem. W pierwszej chwili zrobiło się małe zamieszanie, bo kibice Leicester myśleli, że jesteśmy z Milwall. Potem z kolei wzięli nas za fanów z Polski. Ostatecznie jednak wszystko się wyjaśniło, a my śpiewaliśmy przez całe 90 minut. Stworzyliśmy fajną atmosferę, cały stadion dał nam później aplauz, więc chyba zrobiliśmy wrażenie. Po meczu zeszliśmy w dolne sektory trybun a Marcin wyszedł do nas. Szybko wzięliśmy go na ręce i zaczęliśmy podrzucać, było fantastycznie.

Marcin powiedział nam, żebyśmy poczekali na niego przed głównym wejściem. Wyszedł do nas z prezentami, koszulkami i butami. Dla każdego miał też czas, żeby zrobić sobie zdjęcie. W pewnym momencie to my musieliśmy już iść i go zostawić, bo za chwilę uciekłby nam autobus. Powiedziałem mu wtedy, że wpadniemy ponownie na Bolton, szczerze mi podziękował, mocno przybił piątkę. Zostawił też swój numer, żebym dał mu znać, jak będziemy znowu chcieli wpaść, to on załatwi bilety. I jak mówiłem, tym razem przyjechaliśmy ponad setką chłopa. Ja sam muszę się pochwalić, dostałem później pocztą podpisaną przez Marcina koszulkę.

Z tego co wiem, dzięki Marcinowi powstała mała zgoda pomiędzy wami, a kibicami Leicester.
Trochę tak, ale chcę zaznaczyć, że nasze wyjazdy są dla Marcina, a nie dla Leicester.

Teraz oni chcą odwiedzić was.
Niektórzy z nas chcą zostać w kontakcie z fanami Leicester, inni nie. Każdy może robić, co mu się podoba. Niektórzy chcą skupić się tylko na Anderlechcie i byłych piłkarzach Anderlechtu, za nic mieć wszystkich innych. Ale oczywiście fani "Lisów" są mile widziani w Brukseli i przyjmiemy ich dobrze. Słyszałem, że było zainteresowanie Legii Marcinem, jeśli tylko tam przejdzie, do was też przyjedziemy.

Legia to teraz raczej mało aktualny temat.
Jeśli podpisze gdzieś w Polsce, niezależnie czy w Poznaniu, Krakowie, czy jakimś mniejszym klubie, na pewno przyjedziemy, bez względu jak mała będzie to miejscowość. Nigdy nie byłem w Polsce, byłaby okazja by ją odwiedzić.

Michał Żewłakow też był waszym piłkarzem. Jak go wspominacie?
Tak, grał u nas. Zaczynał na lewej obronie, potem więcej występował na prawej. Był w porządku, ale nie prezentował nic specjalnego. Okej, nic więcej. Na pewno nie należał do moich ulubionych piłkarzy, w tamtym czasie mieliśmy przecież Kompany’ego, Vanden Borre, Zetterberga, Wilhelmssona, Baseggio, Jestrovicia, Arunę...

Arunę akurat w Polsce też dobrze pamiętamy ze względu na mecze z Wisłą o Ligę Mistrzów.
Tak, wyeliminowaliśmy wtedy Wisłę i to dosyć łatwo. 3:1 w Brukseli 1:0 w Krakowie, a Aruna był gwiazdą. Pamiętam dużo mówiło się wtedy przed dwumeczem o Żurawskim, który był wschodzącą gwiazdą. A potem niczym się nie wyróżnił, w ogóle był nieobecny. Z Sobotą podobnie, co nie?

Co masz na myśli?
Przereklamowany, prawda? Zagrał dwa dobre mecze przeciwko jednemu z najgorszych lewych obrońców w lidze i dlatego Brugia zdecydowała się zapłacić za niego milion euro. Mają masę pieniędzy, ale zero pomysłu, jak ją wydać. Za De Bocka, tego obrońcę, zapłacili 3.5 miliona euro. Szaleństwo, możesz to sobie wyobrazić? Nie mogliśmy przestać się śmiać z tydzień, jak o tym usłyszeliśmy w Anderlechcie! A De Bock potem złapał cztery czy pięć czerwonych kartek, bo ciągle spóźniał się z wślizgami.

Czyli specjalnie szumu w belgijskiej prasie nie było, gdy Sobota przechodził do Brugii?
Nie za bardzo. Tylko, że kupują Polaka za milion. W sumie był dość anonimowy od tamtego czasu. Strzelił swoją pierwszą bramkę w dopiero piętnastym meczu. No ale potem wbił dwie kolejne, więc teraz ma swoje pięć minut. Ale ja ich nienawidzę, dla mnie to wrogowie, więc mnie mało on interesuje.

Reprezentacja Belgii?
Odpadniemy na mistrzostwach w drugiej rundzie z Portugalią. Ale to też mnie nie obchodzi, reprezentacji specjalnie nie śledzę, liczy się dla mnie Anderlecht.




Zaj🤬e z weszło.

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem