eMCeONe napisał/a:
Nigdy nie zapomnę jak jeden "kozak" przyjechał na nasz tor. Wtedy byliśmy jeszcze szczylami więc jeździło się na tanim sprzęcie i grunt, że był w myśl zasady "nie maszyna lecz technika czyni z ciebie zawodnika"! Ów jegomość rower i sprzęt za kilkadziesiąt tysięcy i wielka szpanówa ....
Widziałem takich wielu, ale najlepszy intelektualista jakiego pamiętał to był koleś co kolarką władował się na tor, "żeby tak na hamulcu zjechać" jak to powiedział w reakcji na nasze ostrzeżenia, że słabo to widzimy i w dodatku w trakcie przejeżdżania przez hopę za którą był najdłuższy zjazd toru ze stolikiem na końcu (meta) wyciągnął telefon . Zdążył powiedzieć tylko HALO bo ułamek sekundy później reagują na nagłe zwiększenie szybkości na zjeździe nacisnął wolną ręką hamulec a traf chciał, że był to przedni hamulec gdyż w drugiej ręce trzymał telefon przy uchu. Naciśnięcie hamulca na stromym zjeździe w dodatku na sztywnym widelcu zadziałało jak katapulta wystrzeliwując delikwenta kilka metrów do przodu z lądowaniem na mordzie. Koleś leżał chwilę nieprzytomny a my patrzyliśmy oniemieli po czym jak zaczął charczeć (dusił się językiem) podbiegliśmy do niego i ułożyliśmy go coś na wzór pozycji bocznej ustalonej bo to nie był pierwszy debil na torze, więc coś tam już wiedzieliśmy o tym. Oczywiście przyjechała karetka i go zabrali już wybudzonego, ale podejrzewam, że minimum to wstrząs mózgu miał. Koleś oczywiście nie miał kasku bo po co.
@ eMCeONe Gdzie jeździłeś przyjacielu?