Pamiętam sam jak robiliśmy takie skocznie, najpierw z siekierami na jezioro wyrąbać lód, później to wtaszczyć na górę poustawiać, przyklepać śniegiem, pozrywać jakieś krzaczki dla bajeru, parę razy przejechać nartami i heja skaczemy. I najwspanialsze lądowania to nie te z telemarkiem tylko prosto na ryj, piękne czasy