Wysłany:
2014-01-12, 7:52
, ID:
2842808
6
Zgłoś
Mój ojczym ma to, był podczas wojny na falklandach na trafionym przez argentyńców statku. Gdzie właściwie była masa 20 letnich chłopaków nieraz wtopionych żywcem w uszkodzony statek.
Z tego co zrozumiałem to "pomagali" chłopakom przestać cierpieć.
Bo oni Ciągle krzyczeli. Ciągle krzyczeli i nie potrafili przestać.
Nie potrafie sobie tego wyobrazić ale on po tych wszystkich latach wciąż ma z tego powodu koszmary, więc wiecie... To nie jest zabawne.
Za reklamę piwko.