Wysłany:
2013-07-30, 13:21
, ID:
2373820
2
Zgłoś
Mówcie co chcecie. Ale takie zachowanie uczniów to przede wszystkim wina nauczycieli. W Polsce zawód nauczyciel nie jest zawodem prestiżowym i dobrze płatnym tak jak w innych krajach na Zachodzie. Na pedagogikę, często zaoczną idą absolwenci, którzy średnio zdali maturę. Potem rzesza bezrobotnych pedagogów chodzi od placówki do placówki szukając pracy. Nierzadko też jak to w Polsce bywa otrzymują tę pracę po znajomości. No i taki nauczyciel zatrudniony w szkole po znajomości, co prawda z wykształceniem ale bez kompetencji i obycia ma prowadzić lekcje. Tacy ludzie nie mają pojęcia jak prowadzić lekcje, a zawód nauczyciela nie jest dla nich odpowiedni, a na pewno nie wymarzony. Przecież ci gimnazjaliści to są normalni ludzie przechodzący burzę hormonów, do których trzeba podejść w odpowiedni sposób, nie tylko kijem ale przede wszystkim marchewką. Ta młodzież w swoim domu zachowuje się normalnie, pomagając rodzicom i będąc wzorowym dzieckiem. Ale gdy pojawiają się koledzy to trzeba zacząć się popisywać, pokazywać kto jest fajniejszy, silniejszy, przystojniejszy, kto ma większe powodzenie i kto jest największym autorytetem. I tutaj to właśnie nauczyciel swoim zachowaniem powinien pokazać, że to on jest tym autorytetem. Sam jestem po gimnazjum i mieliśmy w szkole różnych nauczycieli. Większość nie dawała sobie z nami rady. Byli tacy, którym prawie że zakładano kosze na śmieci na głowę, byli tacy którzy mówili swoje, a my swoje, ale byli też tacy którzy potrafili zaprowadzić porządek. Nie straszyli nas, nie bili, nie stawiali pał, nie wzywali za każdym razem rodziców ani dyrektora ale mieli w sobie to coś, tę charyzmę i to ona sprawiała, że siedzieliśmy cicho na lekcji i uważaliśmy. Potrafili w zrozumiały sposób tłumaczyć i w ciekawy sposób prowadzić lekcje. I takich nauczycieli nam brakuje. Ze wszystkimi można prowadzić dialog, zarówno z "gimbazą" jak i "kibolami".