tnemyrepske napisał/a:
Od czego by tu zacząć... może tak:
No właśnie w tym sęk, że nie sponsoruje nawet własnego leczenia z tej akcyzy (jeśli palący członek rodzin albo kolega Ci tak mówił, to plótł dyrdymały)
, więc tak się nie gorączkuj. A pozostałych podatników obciąża, w szczególności płacących składki zdrowotne też obciąża. Leczenie w szpitalu, a to tam się głównie leczy skutki palenia, jest upiornie drogie. W dodatku przedłużanie egzystencji zniszczonego palacza jest stosunkowo skuteczne, więc "niestety" żyją jakiś czas.
Czy mógłbyś to jakoś okrasić jakimiś konkretnymi danymi?
Po pobieżnym przejrzeniu internetu pod kątem tego tematu, natknąłem się na kilka artykułów, które mówią co innego.
Z danych dostępnych na stronach (np:
Money.pl) wynika, że wpływy do budżetu państwa od palaczy to ok 20mld zł.
Natomiast cały budżet na dany rok, jakim dysponuje NFZ, to ok 60mld zł (
NFZ). Dane te pozwoliłem sobie zaokrąglić na niekorzyść palaczy. Chcesz mi powiedzieć, że skutki leczenia palących, pożerają ponad jedną trzecią kasy, którą dysponuje NFZ?
'My palacze' przekazujemy w akcie dobrej woli, naszemu państwu, 20mld zł rocznie. Jeżeli państwo całą naszą kasę wyśle do NFZ to 'my palacze' sponsorujemy leczenie co trzeciego pacjenta w tym kraju (nie uwzględniając faktu, że palacze dodatkowo i tak odprowadzają składkę zdrowotną).
Gdzieś w tych przemyśleniach popełniłem błąd lub coś przeoczyłem? Czy może co drugi pacjent jest ofiarą dymu tytoniowego?
EDIT: poprawiłem mln na mld