Uśmiałem się jak nigdy.
Nie dość ze miałem kiedyś u najlepszego przyjaciela identyczną sytuacje, to jeszcze mi tenże przyjaciel zmarł bo się utopił, podobno ze śmiechu i pewnie z nie udzielenia mu należnej pierwszej pomocy z powodu naszego naj🤬ia i naćpania (ach te szczenięce lata). I teraz tak se z tego brechtam. Dzięki za rozdrapanie starych ran i rozkmine na temat mojej psychiki ty k🤬o. Niech bóg w cyganie za zięcia ci wynagrodzi i w ogóle żebyś miał marnie.
Masz te piwo