konto usunięte
                                
                                                                                                     
                                                                                            
                         
                                                                                            
                                    Moja znajoma pracuje w firmie kurierskiej. Historia opowiedziana przez nią. 
W pewien zwykły piątek kurier miał doręczyć paczki w swoim rejonie. Brakło mu czasu na wszystkie więc kilka wróciło z powrotem na sortownie. W poniedziałek kierowcy zjawiają się na magazynie aby załadować auta jednak coś strasznie śmierdzi. Szukając źródła fetoru dokopali się do jednej z paczek która mieli dostarczyć w piątek. Mimo całkowitego zakazu otwierania paczek postanowili to zrobić. Widok był przedni - martwy kot. Wszyscy szok, panika itd. Nie dowieźli paczki w piątek i zwierzak sie udusił. Po dłuższej chwili wpadli na pomysł żeby wsadzić do paczki jakiegoś dachowca i czym prędzej jechać do klientki. Kurier dojechał na miejsce, dzwoni do drzwi. Otwiera starsza pani, odbiera paczkę po czym ją rozpakowuje. Sytuacja napięta jak jaja bawało (dla kuriera). Jedyne co kobieta z siebie wydusiła to: "TO ON ŻYJE ?!". Kurier w szoku. Po krótkiej rozmowie dowiedział się że córka przysłała jej zdechłego futrzaka żeby go pochować Kurier spanikowany opowiedział jej całą historie. Na szczęście nie trafił na taką babę jaką znamy z opowieści gimbazy i sprawa rozeszła się po kościach
  Kurier spanikowany opowiedział jej całą historie. Na szczęście nie trafił na taką babę jaką znamy z opowieści gimbazy i sprawa rozeszła się po kościach   
 
                                                                                                        
                                                                                            W pewien zwykły piątek kurier miał doręczyć paczki w swoim rejonie. Brakło mu czasu na wszystkie więc kilka wróciło z powrotem na sortownie. W poniedziałek kierowcy zjawiają się na magazynie aby załadować auta jednak coś strasznie śmierdzi. Szukając źródła fetoru dokopali się do jednej z paczek która mieli dostarczyć w piątek. Mimo całkowitego zakazu otwierania paczek postanowili to zrobić. Widok był przedni - martwy kot. Wszyscy szok, panika itd. Nie dowieźli paczki w piątek i zwierzak sie udusił. Po dłuższej chwili wpadli na pomysł żeby wsadzić do paczki jakiegoś dachowca i czym prędzej jechać do klientki. Kurier dojechał na miejsce, dzwoni do drzwi. Otwiera starsza pani, odbiera paczkę po czym ją rozpakowuje. Sytuacja napięta jak jaja bawało (dla kuriera). Jedyne co kobieta z siebie wydusiła to: "TO ON ŻYJE ?!". Kurier w szoku. Po krótkiej rozmowie dowiedział się że córka przysłała jej zdechłego futrzaka żeby go pochować
 Kurier spanikowany opowiedział jej całą historie. Na szczęście nie trafił na taką babę jaką znamy z opowieści gimbazy i sprawa rozeszła się po kościach
  Kurier spanikowany opowiedział jej całą historie. Na szczęście nie trafił na taką babę jaką znamy z opowieści gimbazy i sprawa rozeszła się po kościach   
 
                                                                                                         

 
                                     
 
                                                                                                         
                                     
                                    