no co mój sąsiad pijak kiedyś złamał sobie noge, żona by mu nie przyniosła alko, więc wytrzymał tylko 4 dni i podbił na czworakach do pobliskiego carrefoura, widok był przec🤬j i jak to sie rozniosło to żona już mu sama przynosiła po pare puszek piwa, żeby popeliny nie było, ale idniota nieziemski, bo on miał strzaskaną piete i na drutach ją miał wiec trzeba było brac zastrzole w brzuch na przeciwklepliwosc, a z tym kompletnie nie wolno pić, do koca przeżył, ale zmarł 2 lata pozniej znaleziony w upał na klatce schodowej, nie "dowiózł" kolejnej porcji