Takie cuda w stolicy Azerbejdżanu. Lot był krótki i kierowca i jego pasażerka zakończyli go w szpitalu. U kobiety zdiagnozowano stłuczenie klatki piersiowej, a 51-letni taksówkarz doznał rany ciętej lewego kolana.
Dowiedziałem się, że znajomy rusek został zmobilizowany, więc z ciekawości czy żyje zapytałem, co tam u niego. Odpisał, że żyje i jakoś się trzyma, ale jest kiepsko... Siedzi przemarznięty w ziemiance pokrytej strzechą z najebnymi patusami i ćpunami, sra w krzakach, wszędzie dokoła tylko brud, błoto i walające się śmieci. Najlepsze jedzenie na jakie może liczyć to zimne gotowane kartofle, problem też jest z czystą wodą, więc piją jakiś syf z bajora, nie mył się od miesiąca. Spytałem jak długo jest na froncie.
Samochód BMW wybił się z niedokończonego wiaduktu w pobliżu indonezyjskiego miasta Surabaja (prowincja Jawa Wschodnia) i spadł z wysokości 12 metrów na autostradę. 61-letni kierowca stwierdził, że za wszystko winę ponosi nawigacja.
„Moja dziewczyna powiedziała, że nie będzie już ze mną jeździć samochodem. Ale to nie moja wina. Jechałem ze wskazówkami GPS w telefonie, ale mapa była myląca” – wyjaśnił Rudy Heru Comandono dla Viral Press.
Ani on, ani jego 47-letnia towarzyszka nie odnieśli poważniejszych obrażeń, więc Rudy martwi się głównie o swój samochód: czy uda się go naprawić i czy uda mu się uzyskać odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej.