Wysłany:
2009-09-17, 21:28
, ID:
96405
4
Zgłoś
Za kajta kiedys, dopadlem kota moich dziadkow. Zlapalem go za ogonek i ruchem jednostajnie przyspieszonym pociagnalem pod wlos. Trzask lamanych kosci byl dla mojego dziececego ucha wrecz nieziemski. Co prawda, mialem moze z siedem lat, wiec nad cudem tego aktu nie moglem sie w pelni radowac. Ale wspomnienie pozostaje. Zal mi czasem tego kociszcza, gdyz z polamanymi konczynami tylnymi(dolnymi) nie mogl dlugo myszy lapac, skonczylo sie dekapitacja szpadlem wykonana przez mojego wujka. Ale zal ten na szczescie nachodzi mnie niezmiernie rzadko.