Wysłany: 
2025-02-13, 2:19
                                                                                                                , ID: 
6902982
                                                                                                                                    3 
                                                                                                                                         Zgłoś
                                                                                                                                                                                             
                                                                
                                
                                    Najlepsze jest to, że w większości przypadków i tak potem wszyscy stoją na tych samych światłach.
Sprawdzałem to wiele razy na trasie o dystansie niecałych 70 kilometrów, jadąc do mojej babci z Gdańska na wiochy za Sierakowicami. Zawszę jeżdżę maksymalną dozwoloną prędkością. Nie raz się zdarzyło, że ktoś mnie tuż za samym Gdańskiem wyprzedzał, a potem widzieliśmy się na światłach w Kartuzach albo w Sierakowicach. 
Wyprzedzanie ma sens jak jedziesz dłuższą trasę, jest niskie natężęnie ruchu i możliwość utrzymania stałej, wysokiej prędkości, dlatego bawi mnie, jak ktoś na siłę wyprzedza sznur aut, by na końcu walczyć i czaić się przez 15 kilometrów do wyprzedzenia ciężarówki z przodu na jakiejś kaszubskiej trasie, gdzie i tak więcej jak 100 nie poleci, a nawet jak poleci, to będzie zaraz hamował (lub zawinie się na drzewie).