Problem polega na tym, ze dziadek podłączył żarówki szeregowo, a woltomierz równolegle do nich, żeby zmierzyć napięcie. Pokazuje mu 300V. Ale odłączając odłącza tylko żarówki, więc otwierając jeden obwód sprawia,że przez woltomierz nadal płynie prąd a dotyka obwodu otwartego przy żarówkach, (tzn tam gdzie prąd nie płynie).
Mogę się mylić, fizykę miałam 3 lata temu i nie pamiętam dokładnie zasad działania woltomierza, ale mam wrażenie że nie zamykając obwodu drugą ręką mierzy po prostu napięcie kontaktu.