Wysłany:
2014-01-21, 9:37
, ID:
2874006
Zgłoś
Nie byłem w bractwie rycerskim ale ziomek był i opowiadał o wypadku z pewnego eventu.
Podczas jednego z eventów tudzież turnieju miało dojść do walki pomiędzy kumplami. Wszystko ładnie pięknie ale jeden z nich nie założył kolczugi która do bitek była wymagana jako zabezpieczenie przed ranami. Zasada coś na wzór średniowiecznego BHP. Wracając do rzeczy. Jego ziomek nic nie wiedział o tym że kumpel nie ma kolczugi i sztyletem wykonał sztych. Sprawnym ruchem dobrał się do wątroby.
Sztylety nie mogły być ostrzone ale jak to sztylet, podłużny kształt ma więc i w nie osłonięte ciało się wbił. Kolczuga zatrzymała by taki cios.
Na szczęście ofierze nic się nie stało. Po paru tygodniach się wylizał