jako, że moja praca polega na dojazdach do warsztatów samochodowych, dziennie jeżdżę około 200 km po swoim mieście. Na trasie W-Z mamy 3 pasy i w pewnym momencie lewy pas się kończy i jest zwężka. jadę sobie lewym a przede mną typek w Scenicu próbuje zjechać na środkowy pas. a wąsaty janusz w swojej Astrze III nie chce go wpuścić przyśpieszając i zwalniając tak, że tamten musiał się zatrzymać... Ja wykonałem szybkie manewry i dojechałem do świateł, wyszedłem z samochodu, otworzyłem typowi drzwi i pytam
J- %@#$ !$#@% Ty, nie mogłeś go wpuścić????!!
ON- NO BO ON SPECJALNIE DOJEŻDŻAŁ DO KOŃCA I DLATEGO!
tutaj poleciały ciężkie kur*y na niego i wsiadłem do auta.. (auto oklejone więc nie można bić

)
dzisiaj jadę sobie prawym pasem który również się kończy i jak zwykle jest korek na skrzyżowaniu Marszałków. na końcu pasa stoi tir na awaryjnych to wrzucam migacz i lekko kieruje się na środkowy pas a baba sie uśmiecha i śmieje się ze mnie i mnie nie wpuściła ( EBR to wszystko wyjaśnia) oczywiscie szybko udało mi się być o wiele dalej niż ona ale kultura jazdy w tym państwie ssie i to ostro...