opowiem wam bajke
dawno dawno temu za gorami za lasami zyl sobie chlopak z dziewczyna,i pewnego razu postanowili wyjechac na wakacje nad morze. podroz byla dluga ale czas zakochanym sie nie liczyl ,tylko oni . wchodzac do domku nad morzem zostali przywitani przez starsza kobiete . szczesliwa para poszla do swojego pokoju na samej gorze. ukochana poczula sie slabo i powiedziala chlopakowi zeby zszedl na dol i zrobil obiad. i tak zrobil. wzial ziemniaki mielone i pichcil sobie . po jakims czasie przyszla gospodyni domku stanela kilka matrow od niego i sie tylko przygladala w milczeniu. zdezorientowany chlopak nie wiedzial co sie dzieje olal babke i dalej sobie pichcil. starsza kobieta odeszla. gdy skonczyl robic obiad ,wzial wszystko i poszedl na gore. gdy juz znajdowal sie na swoim pietrze zauwazyl jak jakis chlopak wychodzil z lazienki w samym reczniku. tylko spojrzal szyderczo na chlopaka z obiadem i poszedl do swojego pokoju. nikogo poza nimi nie bylo. ukochany wszedl do pokoju i zauwazyl ze dziewczyna spi. wiec postanowil ja obudzic zeby zjedli razem obiad. niestety dziewczyna byla slaba i zauwazyla ze cos jest nie tak. nie swiadomy chlopak zapytal sie kobiety co sie dzieje, lecz ona nie potrafila tego wytlumaczyc, byla jakby nacpana lub zachipnotyzowana.
i tak minal sobie rok dwa, ale chlopakowi tamto zdarzenie nad morzem nie dawalo spokoju. i tak myslal i myslal...
a moze to nie bajka?