Wysłany:
2012-03-26, 13:20
, ID:
1051760
1
Zgłoś
Krótko mówiąc dobrze że tak się tylko skończyło, bo dla motocyklisty to się mogło skończyć bardzo źle. Jak kupowałem sobie motocykl, to rozmawiałem ze sprzedawcą, który na zakręcie wjechał na żabę, przednie koło łapnęło poślizg, i poszedł w rów. A pies, jeszcze tej wielkości mógł się skończyć efektownym przelotem nad kierownicą.
Ale jak widzę, wszyscy tutaj bronią psa, czyli nikt nigdy motocyklem nie jeździł... Ba, samochodem pewnie też nie, bo nie znacie realiów jak widać.
Tylko jedno pytanie, ilu z was po potrąceniu czegokolwiek - kury, psa, kota, zatrzymywało się po to żeby pomóc zwierzęciu? Pewnie niewielu, i jeśli już to tylko po to, żeby zobaczyć czy zderzak cały, a nie czy zwierzątko się męczy...