No włśnie o tym pisałem, typowa zamordystyczna mentalność. Polacy nie pija najwiecej w Europie. Wielu nas przescignęlo lub dorównuje. Nadrabia patologia, którj jest sporo.
Na zachodzie pijesz podczas siesty codziennie. W Angli po robocie do pubu, walisz cztery browary i do domu. W Sakndynaii, celibat przez tydzień a w weekend łoja tyle że oko zblednie. W Turku najstarsi polscy marynarze wysiadali.
A u nas komunistyczna mentalność urzednik wie lepiej. Nie tędy droga.
Nie chodzi o ilość ale o to, co ten alkohol robi z człowiekiem. Nikt chyba na świecie poza indiancami i polakami nie stracił własnej ojczyzny przez chlanie. Nie ma to nic wspólnego z żadną komuszą mentalnością ani z urzędniczym jawiemlepiejmizmem.
Małe piwo (0,3, zwykły sikacz), albo lampka wina (100ml), to około 10-15 g alkoholu, który w większości i tak zejdzie do końca obiadu, kolacji czy innej formy spotkania.
Jeżeli ktoś nigdy nie pił, jest abstynentem lub od lat nie pił i wypije 4 piwa i wsiądzie do samochodu to masakra a Ty uważasz że to normalne taki limit:/