Wysłany:
2012-02-22, 16:07
, ID:
996390
Zgłoś
Wtrace swoje 3 grosze. Miedzy paleniem mariuhany, a cpaniem(nie mysle o narkotyzowaniu, tylko o czynnym uzaleznieniu sie od narktokow, ktore prokuruje cala game spolecznych zachowan) zachodzi taka roznica jak miedzy masturbacja, a seksem - nie wazne, czy dziewczyna, chlopakiem, psem czy wegorzami. Jest to pewne preludium, natomiast medialne uproszczenie tych dwoch terminow wrzucone do jednego semeionu "cpanie" jest mocnym semiotycznym nadwerezeniem. Wynika to pewnie z tego, ze faktytczne odniesienie medialne brzmi "zazywanie narkotykow", w ktorych sklad wchodzi rowniez marihuana. Literalnie zatem, jest to cpanie, mimo wszystko kiedy sie temu przyjrzec - uwzgledniajac rozne igrediencje, rozpatrujac tyo ze wzgledu na warunkowanie kulturowe itd. moze nam wyjsc zupelnie inny obraz roznych substancji psychoaktywnych. Determinizm biologiczny nie do konca jest tutaj sluszny, top w wiekszej mierze sprawa umiejscowienia w kulturze.