

Najprawdopodobniej to co napiszę w żaden sposób nie przemówi do głowy użytkownika kryjącego się pod nickiem GustaV, ale pomyślałem, że spróbuje chociażby dla udowodnienia innym, że ludzi z takim tokiem myślenia należy szybko
![]()
![]()
Tak więc nie wychodźcie na ulicę i nie zabijajcie się nawzajem bo co to zmieni? Za to szerzcie prawdę o świecie i czekajcie na moment w którym razem wszyscy powiemy stanowcze nie! Robotnicy, Intelektualiści, Policja, wszelkie służby i zawody.
Niechaj zapanuje Anarchia i niechaj ludzie będą wolni! Tak nam dopomóż życie!
Jedno przeczy drugiemu.
Dzisiaj wypowiedzieć "NIE" oznacza tylko i wyłącznie bunt i rewolucję.
Bo jak to sobie wyobrażasz, że nagle wszyscy wszystko rzucą, a władza widząc to, w żaden sposób nie zareaguje?
Żeby ludzi wzburzyć i zgrać należy się organizować, a już na tym etapie władza będzie podstawiać kłody pod nogi organizatorom.
Jeśli ludzi nie poprowadzisz to masz małe szanse na powodzenie. Przykład potwierdzający to, że władza ma w du** jednostki to strajk głodowy pielęgniarek w Sejmie - osikany po całości.
Obecnie rząd ma taką władzę, że może skierować przeciwko buntownikom wojsko lub zagrozić więzieniem, aby zmusić nieposłusznych obywateli do pracy. Taka sytuacja miała miejsce dość niedawno w "cywilizowanej" Francji, kiedy to piloci samolotów pasażerskich zaczęli strajkować. Sakrozy zagroził wszystkim, że pójdą siedzieć (nie dosłownie) jak nie przestaną strajkować i paraliżować lotnisk. Piloci wrócili do pracy.
Anarchia może kiedyś i by się sprawdziła, ale nie w czasach współczesnych.