Zima, sobota godzina 4:20 wychodzę do roboty ( dorabiałem sobie w sklepie jako kasjer w 3 klasie technikum) Patrze a tu winda jest sp🤬olona, wk🤬iony poszedłem na schody ( ciemno oczywiście bo dzień wcześniej wykręciliśmy żarówkę wiadomo do czego) schodzę, schodzę a tu nagle moja stopa całym ciężarem ciała natrafia na coś miękkiego.K🤬a jak się wystraszyłem to myślałem że zawału dostane. Okazało się że jakiś pan postanowił urządzić sobie capstrzyk właśnie na mojej klatce. C🤬j z tym niech sobie śpi ale jakiś metr od niego leżało wielkie gówno. Ten tutaj przynajmniej ludzi nie straszył, sprawdził czy ktoś nie idzie a nie jak mój niespodziewany lokator