Wysłany:
Dzisiaj 8:27
, ID:
7093426
3
Zgłoś
Czy jest tu ktoś, kto miał do czynienia z Lublinem z silnikiem Andoria? Ja owszem. W celu odpalenia bestii zimą, wpierw trzeba było dużo wcześniej podłączyć do gniazdka grzałkę elektryczną, specjalnie wbudowaną w chłodnicę. Potem włączyć ręczne grzanie świec żarowych (miałem zrobione obejście w obwodzie) do czasu poczucia swądu palonej izolacji. W tym czasie należało poprosić kolegę, aby zdjął rurę kolektora dolotowego i wstrzyknął Samostart. Dalej było trzymanie kciuków i zarzynanie rozrusznika, aby operacja się udała. Kiedy motor zapalił, w kłębach siwego dymu człowiek czuł, że ten dzień dobrze się rozpoczął.