a_kazik napisał/a:
@
:
Skąd te wszystkie informacje, kolego? Głównie te z wcześniejszego posta. Ciekawie napisane, łap browca
Prawie 4 lata pracy w Rosji i wypicia z nimi morza wódki wystarczyło, by poznać ludzi i to, jak ten kraj funkcjonuje. Ciekawy kraj, ciekawi ludzie, ale... To trzeba zobaczyć i poznać. Nie każda wieś jest takim zadupiem, jak mówią. Nie każde miasto, to cywilizacja. Tyle, że każdy Europejczyk przeżyje szok. Nawet Polak wychowany w "najweselszym baraku w obozie". Przez ludzi. W jednej chwili, pijany Rosjanin będzie z Tobą śpiewał piosenki, mówił o braterstwie Słowian i że Polacy są wspaniałymi przyjaciółmi. A pięć minut później, będzie Cię pytał, czy jesteś szpiegiem i dlaczego zdradzasz słowiańskie braterstwo na rzecz zgniłego zachodu. Warto pozwiedzać. Jeżeli ktoś lubi, koniecznie iść na balet, do teatru, czy filharmonii. Na prowincji też. Jednak nigdy nie znajdziesz wśród Rosjan przyjaciół. Ten sam człowiek, który z Tobą pracował, zapraszał do domu na obiad, szczerze rozmawiał, o życiu, z którego żoną tańczyłeś, a z dzieciakami się bawiłeś; ten sam człowiek, w razie "w", bez mrugnięcia okiem wpakuje Ci kulę w łeb. Nie miej złudzeń.
Pracowałem, i w delegacji, i robiłem z nimi interesy na własny rachunek. Nauczyłem się, kogo traktować z góry, kogo uprzejmie, a przed kim udawać głupka. Kto jest naprawdę ważny, a kto nic nie znaczy. Komu trzeba wręczyć łapówkę i ile, by się nie obraził. Kogo ignorować, a do kogo się nie odzywać, bo doniesie, gdzie trzeba, a przy tym nazmyśla. Z kim można się zalać w trupa, a z kim nawet małego piwka lepiej nie pić. Najlepsze, że nigdy nie chodziło, o cokolwiek nielegalnego, czy wymagającego jakichś koncesji, a mimo to, wszystkie te zabiegi, znajomości, rozmowy i kombinacje, były konieczne, by załatwić odpowiednie papierki, jakieś kretyńskie zgody, zezwolenia; by zrobić interes. Zwykły, legalny interes. Nie ma nic ważniejszego, niż odpowiednia bumaga. Jednocześnie jest mało ważna lub kompletnie nieistotna przy znajomościach. Taka schizofrenia. Dobrze zarobiłem. Oni też. Jednak, nigdy więcej. To kacapy.