Konto usunięte
Użytkownik usunięty

Ojciec poprosił mnie kiedyś, bym pomógł mu przy naprawie naszego leciwego
samochodu. Zgodziłem się, bo akurat nie miałem nic lepszego do roboty. Kazał
mi usiąść za kierownicą, a sam położył się na kocu pod tylną częścią samochodu.
Grzebał tam chwilę, a po chwili krzyknął, bym odpalił silnik. Przypadkiem
zwolniłem hamulec ręczny, a samochód stoczył się do tyłu o jakieś pół metra,
może metr. Podskoczył, jakby najechał na spowalniacz lub dość duży kamień.
Wyskoczyłem ze środka i podbiegłem do miejsca, w którym leżał ojciec. Spytał,
czy nic mu nie jest, on ciągle leżąc zapewnił, że wszystko w porządku. Zdziwiło
mnie, że przed chwilą leżał za tylnym kołem, a teraz znajdował się na wysokości
drugich drzwi. Gdy wstał, zobaczyłem, że zimowa czapka, która wcześniej
szczelnie opinała jego głowę teraz wisi luźno, a wiatr, który tego dnia wiał mocno
rzuca nią na wszystkie strony. Ojciec podciągnął nakrycie głowy, które zsunęło
mu się na oczy odsłaniając głowę, która po bokach była spłaszczona.
Zamurowało mnie. Z jego nosa popłynęła stróżka gęstej krwi. Jego oczy były
dziwnie wypukłe, jakby wychodziły z oczodołów. Spytałem ponownie, czy aby
na pewno wszystko z nim w porządku. Znów zapewnił, że tak. Dokończyliśmy
naprawę, a potem wróciliśmy wspólnie do domu. Ojciec poszedł do łazienki, by
się umyć, a ja modliłem się, by niczego nie zauważył. Gdy wyszedł, był dziwnie
zadowolony. Cały czas masował się po szczęce, by w końcu wypalić: "Nie wydaje
ci się, że schudłem na twarzy"? Oczywiście powiedziałem, że tak. Zmarł w nocy.
samochodu. Zgodziłem się, bo akurat nie miałem nic lepszego do roboty. Kazał
mi usiąść za kierownicą, a sam położył się na kocu pod tylną częścią samochodu.
Grzebał tam chwilę, a po chwili krzyknął, bym odpalił silnik. Przypadkiem
zwolniłem hamulec ręczny, a samochód stoczył się do tyłu o jakieś pół metra,
może metr. Podskoczył, jakby najechał na spowalniacz lub dość duży kamień.
Wyskoczyłem ze środka i podbiegłem do miejsca, w którym leżał ojciec. Spytał,
czy nic mu nie jest, on ciągle leżąc zapewnił, że wszystko w porządku. Zdziwiło
mnie, że przed chwilą leżał za tylnym kołem, a teraz znajdował się na wysokości
drugich drzwi. Gdy wstał, zobaczyłem, że zimowa czapka, która wcześniej
szczelnie opinała jego głowę teraz wisi luźno, a wiatr, który tego dnia wiał mocno
rzuca nią na wszystkie strony. Ojciec podciągnął nakrycie głowy, które zsunęło
mu się na oczy odsłaniając głowę, która po bokach była spłaszczona.
Zamurowało mnie. Z jego nosa popłynęła stróżka gęstej krwi. Jego oczy były
dziwnie wypukłe, jakby wychodziły z oczodołów. Spytałem ponownie, czy aby
na pewno wszystko z nim w porządku. Znów zapewnił, że tak. Dokończyliśmy
naprawę, a potem wróciliśmy wspólnie do domu. Ojciec poszedł do łazienki, by
się umyć, a ja modliłem się, by niczego nie zauważył. Gdy wyszedł, był dziwnie
zadowolony. Cały czas masował się po szczęce, by w końcu wypalić: "Nie wydaje
ci się, że schudłem na twarzy"? Oczywiście powiedziałem, że tak. Zmarł w nocy.