sothis napisał/a:
Jak sam piszesz pod koniec wypowiedzi schemat ten sam, ale skala inna. I to robi różnicę.
Mam tendencje do upraszczania postrzegania świata w tych aspektach, gdzie jego dogłębna analiza nie jest mi potrzebna. Nie uważam tego za błędne, ponieważ pozwala uniknąć paraliżu decyzyjnego, który zawsze dotyka osób próbujących wziąć jak najwięcej danych pod uwagę. Ma to wady oczywiście. Ale w ogólnoswiatopogladowych kwestiach uważam, że zalety przeważają.
Mam złe, poparte tak doświadczeniem własnym jak i cudzym zdanie o czarnych? No mam.
Czy chcę ich więcej w otoczeniu? W żadnym razie.
Co powyższe implikuje? Większą nieufność względem kolorowych (z wyjątkiem Chińczyków, o nich mam dobre zdanie).
Czy moje zdanie i wynikające z niego działania krzywdzą kogoś? W nieznacznym stopniu.
I tyle.
Zawsze? Których osób? Wszelkie badania biorą tyle danych ile mogą. Nie ma czegoś takiego jak paraliż decyzyjny z nadmiaru danych, tylko złe wnioskowanie na ich temat, i złe ich przetwarzanie. Dane zawsze się bierze wszystkie i na ich podstawie wyciąga wnioski. Inaczej te wnioski mogą być kompletnie oderwane od rzeczywistości.
Masz, ale co to oznacza, skoro w założeniu ograniczasz dane wpływające na twoje zdanie? Nie mówię że nie możesz mieć własnego zdania, ale sam przyznajesz że kreujesz je na podsfawie danych których zakres sam ograniczasz. Które według ciebie dane są warte wzięcia w równanie, a które nie, i dlaczego? To nie ma sensu.
Ciekawy tok rozumowania z Chińczykami, którzy czasami potrafią być równie, jak nie bardziej brutalni od czarnych (oczywiście nie wszyscy) No i nie przypominam sobie, żeby jakiś czarny stworzył kraj totalitarny, i zagłodził miliony ludzi na śmierć, a Chińczyka tak. Czy to implikuje we mnie nieufność wobec Chińczyków? No nie, bo to jest miliard ludzi. Nie powiesz mi że każdy jest taki sam.
Ale krzywdzą. Stopień krzywdy nie ma tu nic do rzeczy, skoro można pominąć go całkowicie.