Maj 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31
Czerwiec 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
Lipiec 2013
PN WT ŚR CZ PT SO ND
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31

Zakopiański absurd - KFS !

Konto usunięte • 2013-06-20, 11:08
Witam sadoli, chciałbym podzielić się z Wami przykładem rażącego plagiatu jaki można spotkać na sławetnej ulicy Krupówki w Zakopanem.
Gwoli ścisłości - mieszkam niedaleko Zakopanego i nie hejtujcie górali, gdyż lokal nie powstał z inicjatywy lokalnej, tylko "cepra", który poczuł zapach kasy, kiedy jedynym fast-foodem z prawdziwego zdarzenia pozostał tylko McDonald, po tym jak zlikwidowano Pizza Hut i prawdziwe KFC na rogu Kościuszki i Krupówek, gdzie teraz postawiono odzieżowy Reserved... Tym samym zlikwidowali jedyny powody odwiedzin, jakie miałem w tej okolicy. Dość już się nachodziłem i napatrzyłem chodząc cztery lata do technikum właśnie na Krupówkach na te k🤬a sklepy, reklamy, tandetę, kicz, turystów którzy czują się w tym gnojowisku jak w domu i którym większość panorama Tatr widoczna z Zakopca wystarczy do obcowania z naturą, a nie ruszy p🤬lonegogo dupska, żeby być bliżej i dotknąć tego, co można zobaczyć z daleka.
Czas powrócić do sedna sprawy - idę sobie w gorę Krupówek odbierając dziewczynę z pracy w kierunku Kuźnic, aby przespacerować się na Nosal (dla ciekawskich - jest to ulubiona góra dla samobójców, nie trzeba się namęczyć żeby wejść, a skarpa dosyć wysoka i niejako gwarantuje sukces). Po drodze ukazuje się moim oczom TO



Nazwa, logo, kolorystyka, przypomina coś to wam? K🤬a nawet menu mają w większości zerżnięte.



Właściciel rżnie głupa i zarzeka się, że zarejestrował markę w urzędzie patentowym. Ni c🤬ja mu tego nie zrobili. KFC to znak słowno - graficzny i nie ma szans żeby dostał swój "patent". Właściciel prawdziwej marki już podjął kroki prawne.
Dla tych mądrych, których komentarze będą w stylu "bardzo dobrze, trzeba walczyć ze złym hamerykańskim korpo":

Nie cwaniactwem, złodziejstwem, wieśniatwem.

Pozdrawiam.

Niesamowicie klimatyczny filmik z wyprawy do opuszczonego sowieckiego szpitala. W internecie można też znaleźć mnóstwo świetnych galerii z tego szpitala

Krótki opis tego miejsca z forgotten.pl:
Opuszczony szpital sowiecki w Legnicy. Niesamowite miejsce, wielki kompleks budynków, kilka oddziałów - od chirurgii (sale operacyjne są!), poprzez psychiatrię, ortopedię i inne oddziały... Wielkie, długie na pół kilometra korytarze, które sprawiają takie wrażenie jakby nigdy się nie kończyły - coś niesamowitego - dosłownie nie widać ich końca! Oczywiście mnóstwo sal, pomieszczeń, mieszkań, zakamarków, przejść podziemnych, piwnic. Jest także ogromny BASEN pływacki, prawdziwe KINO, sklepy, apteka, kuchnia, stołówka, sala konferencyjna, a także kościółek. Na zapleczu szpitalnego kościółka znajduje się chłodnia na ciała i PROSEKTORIUM - jest tam stół do robienia sekcji zwłok, a nad nim typowa lampa. Przerażające miejsce. Zdecydowanie najbardziej niesamowity opuszczony szpital jaki można zobaczyć w naszym kraju. Teren jest prywatny, jest ochrona, są psy.

robisz to zle

Konto usunięte • 2013-06-20, 22:29
skutki nieumiejętnego stawiania moto na koło

Kitajce smażą ośmiornicę

Konto usunięte • 2013-06-20, 15:46
Na yt jest sporo tego typu filmów, ale smażenia zdaje się jeszcze żywej ośmiornicy nie widziałem. Dla mnie zakrawa na jakies zboczenie



I dla ciekawych konsumpcja:

Opuszczony dworzec kolejowy w Lubawce.

Konto usunięte • 2013-06-20, 19:05
Z racji tego, że ostatnio na sadolu pojawiło się kilka tematów o opuszczonych miejscach, pragnę dodać coś od siebie.

Historia dworca sięga XIX wieku. Dopiero pożar w 1991 roku, bardzo utrudnił korzystanie z dworca - spaliła się znaczna część.
Później wycofano przejazdy przez Lubawkę i dworzec popadł w ruinę. Kilka lat temu dworzec został sprzedany firmie, która miała zbudować olbrzymi hotel, ale na razie skończyło się na ogrodzeniu i posprzątaniu.
Fotki:





Reszta w komentarzach.
Chińskie ciężarówki wjadą do Europy? Możliwy korytarz przez Polskę.



Bruksela chce poprowadzić transkontynentalną autostradę z Chin do Wielkiej Brytanii z pominięciem Polski. Czy powinniśmy walczyć o tranzyt chińskich tirów, czy bronić polskiego rynku transportowego, który generuje 10 proc. naszego PKB?
21 ministrów i przedstawicieli europejskich rządów w Jordanii rozmawiało na konferencji IRU (International Road Transport Union ) poświęconej rewitalizacji Jedwabnego Szlaku. To najstarsza międzynarodowa droga handlowa licząca 12 tys. km. Prowadzi przez Chiny, Azję Środkową i Europę.

Jak relacjonuje DGP, tematem konferencji była nowa koncepcja trasy, która wbrew pierwotnym planom omija Polską autostradę A2, a prowadzi przez Turcję.

Do tego Bruksela planuje otworzyć europejski rynek dla milionów chińskich ciężarówek, z którymi nasi przewoźnicy nie mają szans konkurować. Bramy do Europy miałyby się otworzyć w 2015 roku.

Czy powinniśmy lobbować by trasa przechodziła przez Polskę tak, aby chińscy kierowcy zostawiali u nas pieniądze? Czy może powinniśmy bronić europejskiego rynku transportowego, którego Polska jest prymusem?

4 mln chińskich ciężarówek już grzeje silniki?

Według DGP Chińczycy zapowiedzieli, że w pierwszym rzucie wyślą do Europy flotę 4 mln ciężarówek. Tymczasem Polscy przewoźnicy posiadają flotę 150 tys. pojazdów. Jak podaje gazeta, przewoźnicy boją się dumpingu cenowego.

- Wyobraźmy sobie sytuację, w której chiński TIR przewozi towary z Pekinu do Europy. Taka ciężarówka wraca pusta, dlatego Chińczycy będą walczyli o możliwość przewozu towarów po Europie - mówi Adrian Furgalski, członek Zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Gra toczy się o dużą stawkę, bo jak wylicza GITD w 2011 r. polscy przewoźnicy mieli ponad 20 proc. udziałów w unijnym rynku usług o charakterze tranzytowym, ponad dwukrotnie więcej niż zajmujący drugie miejsce w tym rankingu przewoźnicy z Czech. Specjalnością naszych firm jest od wielu lat transport międzynarodowy. Polacy dystansują rywali z innych państw Unii w przewozach na dalekich trasach, czyli od 1 tys. km w górę. Tutaj ostro konkurujemy z Litwinami i Rosjanami.

Co roku na polskich przewoźników przypada w UE około 20 proc. przewozów międzynarodowych, czyli transportu towarów, które zostały załadowane lub rozładowane w naszym kraju.

- Takie rozwiązania uderzyłyby w Polskę. Jako członek UE nie powinniśmy podejmować działań, w wyniku których ucierpi nasz sektor transportowy - mówi Adrian Furgalski.

A może rozwój infrastruktury?

Z drugiej strony DGP wylicza, że zyskałby na tym budżet państwa. Chodzi o wpływy z opłat drogowych, hoteli, budowę stacji benzynowych, a nasi kierowcy chętnie jeździliby na Wschód, gdzie kierowcy z Europy Zachodniej boją się jeździć.

- To wszystko wymaga dokładnego policzenia. Ale jeśli słyszymy o flocie 4 mln pojazdów, to mówimy o podboju naszego rynku - uważa Adrian Furgalski.

- To mogą być większe koszty dla gospodarki, niż zyski wynikające z tego, że kierowcy zjedzą przy trasie schabowego z ryżem - dodaje.

Mówimy o ryzyku upadłości polskich firm i rosnącym bezrobociu, bo kierowca to taki zawód, z którego trudno się przekwalifikować. W tej chwili branża transportowa generuje ok. 10 proc. polskiego PKB. Wystarczy, że odejmiemy jeden punkt procentowy, a tracimy 15 mld zł - mówi ekspert.

Jedwabny szlak jak niekończąca się opowieść

O projekcie lądowego mostu Azja - Europa mówi się od kilkunastu lat, a pierwsze przymiarki do jego odtworzenia pojawiały się już w latach 50.

Zwolennicy zwracają uwagę na to, że regularna trasa z Chin do Europy skróciłaby czas transportu towarów nawet o 2 tygodnie w porównaniu do drogi morskiej. Oprócz tego dochodzi większe ryzyko wypadku czy kradzieży ładunku podczas podróży przez azjatyckie pustkowia. Na terenach Kazachstanu, Uzbekistanu, czy Turkmenistanu brakuje również odpowiedniej infrastruktury i stacji serwisowych.

Wariant lądowy jest jednak bardziej kosztowny. Choć jak zaznacza IRU, koszty zmniejszyłyby się o kilkanaście procent, gdyby wprowadzić zmiany proponowane przez organizację. Na przykład? Żeby karawany ciężarówek nie traciły czasu na kilkunastu posterunkach granicznych, delegaci chcieliby zapewnić odpowiedni przepływ informacji między służbami państw tranzytowych.

Socjalizm

Konto usunięte • 2013-06-20, 20:48
Socjalizm w UK.
Tulski Tokariewa, TT (ros. 7,62 мм пистолет самозарядный обр. 1933 года lub Пистолет ТТ, w skrócie Tokariew, potocznie tetetka) – radziecki pistolet konstrukcji Fiodora Tokariewa.



Antycypując napad Hitlera na ZSRR, radzieckie dowództwo szybko zorientowało się, że nie dysponuje niczym, co można by uznać za broń osobistą (no chyba, że saperką lub belgijskim reliktem rewolwerów szeryfów z Dzikiego Zachodu, znanym jako nagant). Jako że oficerowie Armii Czerwonej nie chcieli być gorsi od Niemców i swoich sprzymierzeńców z zachodu, postanowiono szybko skonstruować jakiś pistolet na swoje potrzeby.
Inżynierowie sowieccy rzeczywiście w bardzo szybkim tempie ukradli od Amerykanów projekt jednego z nowych pistoletów Colta (jak sama nazwa wskazuje, zaprojektowanego przez Jana Mojżesza Browninga), po czym dostosowali go do realiów radzieckich. Dostosowanie polegało na usunięciu zbędnych części, takich jak np. bezpiecznik oraz zastąpieniu wszystkich komponentów dobrej jakości lub drogich w produkcji ekonomicznymi zamiennikami produkowanymi w Rosji. Ponadto przerobiono pistolet do używania skopiowanej z niemieckiego mauzera amunicji 7,62 x 25 mm, takiej samej jak stosowana w pepeszy (zawierała ona zapewne największy ładunek prochowy w historii broni krótkiej, przez co była ulubionym narzędziem do walki z bliska wszelkich płatnych (lub nie) morderców - przebijała wszystkie kamizelki kuloodporne).

W wyniku tych modyfikacji otrzymano broń niezwykłą, posiadającą wręcz unikalne cechy. Przede wszystkim była ona niezwykle zabójcza, szczególnie dla używającego, bo nigdy nie można było przewidzieć, kiedy wypali (skutek braku bezpiecznika).



Broń posiadała także umiejętności specjalne, o jakich większości nawet się nie śniło w tamtych czasach, takie jak na przykład strzelanie serią. Gdy rozlatywała się blokada zamka półautomatycznego, co zdarzało się wcale nie tak rzadko, pistolet wyrzucał serią cały magazynek, w wyniku czego najczęściej wyrywał się strzelającemu z ręki i go zabijał. Często również zamek odmawiał posłuszeństwa, wylatując do tyłu i rażąc operatora. Dzięki takim właściwościom broń ta budziła większy strach wśród Rosjan, niż wśród Niemców. Trudno powiedzieć, czy w obliczu tych faktów wysoką celność i siłę rażenia tetetki można uznać za jej zalety...


Ruski sołdat. Ginie za mateczkę Rosję, bo broń się zacięła.

Wkrótce po II wojnie, gdy radzieccy konstruktorzy stworzyli pistolet Makarow (co prawda do niczego się nienadający z powodu kiepskiej celności i beznadziejnej siły rażenia, ale przynajmniej dość rzadko uśmiercający swojego użytkownika), Rosjanie zaczęli masowo wywozić tetetki w prezencie do innych krajów bloku wschodniego, aby się ich jak najszybciej pozbyć. Jednym z państw, które entuzjastycznie przyjęły tetetkę (bo nie miały innego wyjścia), była Polska. Żeby wykazać wyższość komunistycznej myśli technicznej nad własną porządną przedwojenną kopią pistoletu Browninga, znaną jako Vis, rozpoczęto nawet produkcję licencyjną tetetki w fabryce maszyn do szycia "Łucznik" w Radomiu. W niektórych z tych państw, do których zaliczyć należy również Polskę, broń ta jest używana do dziś na niewielką skalę (zazwyczaj z powodu absolutnie żałosnego poziomu broni rodzimej produkcji), ze skutkami równie tragicznymi, jak i 60 lat temu.

Opuszczony burdel w Gdyni

banshee2013-06-20, 22:51
Witam,
Tym razem wrzucam fotki z opuszczonego domu publicznego w Gdyni. Niestety nie udało mi się znaleźć żadnych informacji dot. tego obiektu.

Link do miejsca na forgotten.pl











Reszta jak zwykle w komentarzach