
Kawał o dziecku
-Co chciałbyś na gwiazdkę ?
-Na którą? Na pięcioramienną? Nasrać.
|
|
|
Ostatnio w mediach dużo się pisze o postępującej islamizacji w Europie. Przez dwa lata mieszkałam w Berlinie i miałam okazję poznać wielu przedstawicieli tej religii. Oczywiście nie każdy muzułmanin był zły, z niektórymi utrzymuję kontakt do tej pory, ale opiszę wam kilka sytuacji które spotkały mnie i moich znajomych.
1. Wedding, dosyć nieprzyjemna dzielnica. Szłam akurat po zakupy z moją koleżanką, kiedy wybiegła grupka dzieci (Turków) i zaczęła się rzucać śnieżkami. Nic groźnego, prawda? Tylko że bardzo szybko zaczęły rzucać we wszystkich przechodniów, a kiedy zauważyłam że próbują wsadzić petardy do tych śnieżek to z koleżanką przyspieszyłyśmy kroku.
2. Wracaliśmy ze znajomymi z klubu do mojego domu w składzie trzech chłopaków i cztery dziewczyny. Kiedy metro zahamowało, jeden z kolegów wpadł na stojącego obok Turka, ale grzecznie przeprosił. Niestety to nie usatysfakcjonowało mężczyznę, więc wstał i wraz ze swoimi kolegami zaczął okładać naszych kolegów. Gdybym się nie schyliła zostałabym kopnięta w twarz.
Czemu nie zadzwoniliśmy po policję? Byliśmy nieletni, podpici, była druga w nocy i chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się w domu.
3. Poznałam chłopaka, miał na imię Hassan. Wydawał się być bardzo miły, kilka razy wyszliśmy na spacer. Tylko że podczas jednego z takich spacerów chciał mnie w ciągnąć w krzaki mówiąc "no ile mam się jeszcze starać".
4. Moja przyjaciółka miała chłopaka, Mubedina. Kochała go bardzo i nie przeszkadzała jej różnica wyznań. Wiedziałam że on namawia ją aby przeszła na islam, był bardzo przekonywujący. Pewnego dnia Justyna przyszła do mnie pobita. Co się okazało? Była u Mubedina i jego mama zaproponowała jej sok, a ona odpowiedziała że nie chce jej się pić. Mubedin jednak odebrał to jako brak szacunku dla jego rodziny i bardzo dotkliwie ją pobił.
Ogólnie idąc po ulicach Berlina często byłam zaczepiana przez muzułmanów, byli mniej lub bardziej nachalni, ci z którymi nie chciałam rozmawiać wołali za mną "dzi***a". Patrząc na to co się dzieje teraz nic mnie nie dziwi, bo wiem do czego są zdolni, chociaż tak jak mówię, nie wszyscy są tacy, zdarzają się wyjątki.
Patrol policji zatrzymuje na plaży w Gdyni młodego chłopaka, a dookoła zbiera się tłum ludzi, którzy naśmiewają się z policjantów, prowokują ich, czy wręcz zażywają przy nich narkotyki. - Chłopak, po którego przyjechał patrol, był niepełnosprawny umysłowo, najważniejsze było zapewnienie mu bezpieczeństwa - tłumaczy policja. Film z zajścia, który trafił do naszego Portalu, będzie teraz analizowany także pod kątem ewentualnego znieważenia funkcjonariuszy.
Film dokumentujący zajście trafił do sieci w niedzielę, niemal od razu zobaczyły go tysiące osób i zawrzało: mieszkańcy Trójmiasta udostępniają go na portalach społecznościowych, komentują, krytykują policję, ale też oburzają się na zachowanie gapiów.
Z pozoru zajście może wydawać się próbą zatrzymania osoby znajdującej się pod wpływem alkoholu lub narkotyków. W tym jednak wypadku pozory mylą. - Tuż po interwencji chłopak trafił do specjalistycznego szpitala, gdzie udzielono mu pomocy i dokładnie przebadano. Nie znajdował się ani pod wpływem alkoholu, ani też narkotyków - tłumaczy kom. Michał Rusak z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
Do zdarzenia doszło w niedzielę. Policjanci otrzymali od plażowiczów zgłoszenie, z którego wynikało, że jedna z osób przebywających na plaży zachowuje się bardzo dziwnie. - Ze zgłoszenia wynikało, że chłopak może sobie próbować zrobić krzywdę. Na miejsce udał się więc patrol - mówi Rusak.
Internautów zbulwersował jednak sposób interwencji policji. - Taką sprawę powinno się załatwić szybko, od ręki, a nie czekać, aż zbierze się tłum gapiów, którzy będą się zwyczajnie naśmiewać z policji - mówi jeden z naszych czytelników.
Wtórują mu inni (dostaliśmy bardzo dużo informacji z linkiem do filmu, samym filmem bądź też komentarzem na jego temat). - Najbardziej bulwersujący jest widok młodych ludzi, którzy nic sobie nie robią z obecności policji i biorą przy interweniujących policjantach narkotyki. A policjanci nie reagują - twierdzi inny z naszych czytelników.
Dlaczego policyjna interwencja wyglądała właśnie w ten sposób?
- Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce, bardzo szybko zorientowali się, że mają do czynienia z osobą mającą problemy psychiczne. Nie było od niej czuć alkoholu, nie zachowywała się ona także jak po narkotykach. Chodziło głównie o to, aby bezpiecznie przetransportować ją do szpitala. Policjanci nie chcieli więc używać nadmiernej siły, woleli poczekać na wsparcie. Na prowokacje gapiów nie reagowali, bo najważniejsze było bezpieczeństwo zatrzymywanego chłopaka - mówi Rusak.
Policja przyznaje, że kopię filmu zabezpieczyła i będzie się dokładnie przyglądać zarejestrowanym przez kamerę wydarzeniom.
- Cały problem polega na tym, że ktoś wrzucił ten film do Internetu w kontekście narkotyków, a tak naprawdę, powód interwencji był zupełnie inny. W ten sposób ludzie odebrali ten film tak, jak go odebrali - mówi nam, anonimowo, jeden z policjantów znających sprawę.
Policja przyznaje, że kopię filmu zabezpieczyła i będzie się dokładnie przyglądać zarejestrowanym przez kamerę wydarzeniom.