Wysłany:
2016-03-18, 16:11
, ID:
4485396
13
Zgłoś
Ostatnio na trasie Przemyśl - Wrocław jechałam w przedziale z kilkoma panami. Zwykle w nosie mam towarzystwo, no ale w końcu spojrzałam z kim jadę. Przede mną koleś - zwykły jakich wielu, ale widzę, że patrzy. To też patrzę. A ten sięga do torby i wyciąga kodeks karny. I od tej pory świat nie istnieje. Najlepsze, że patrzył wieki w jedną kartkę i jestem pewna że z tym nieobecnym wzrokiem to była zwykła poza. Nie minęła cholerna minuta, a chłopak po mojej prawej patrzy na kolesia numer jeden, odkłada jedzenie i wyciąga kodeks cywilny (o ile dobrze spojrzałam, ale jakiś kodeks na pewno). I do samego Krakowa obaj patrzyli w jedną stronę jak w obrazek, myśląc o niebieskich migdałach.
To był dzień kiedy wzięłam na poważnie kawały o studentach prawa.