Niektore statki plywaja na granicy oplacalnosci, inne maja podroz tak ubezpieczona ze armator ma to gleboko w powazaniu co stanie z kilkoma ruskimi czy polakami z zalogi, na ich miejsce czeka kolejna setka. Oczywiscie ze biorac na chlopski rozum taniej wyjdzie wziac 10 chlopa po 3000 euro za kurs trzytygodniowy niz uzerac sie pozniej z ubezpieczycielem. Z drugiej strony, predzej czy pozniej statek sie odzyska, towar o ile nie sa to banany nie zepsuje sie a piraci i tak tego nie wyniosa ze statku wiec jedyne co moze grozic to kary za opoznienie, tutaj znowu sa klauzule do umowy zabezpieczajace w przypadkach porwan. Kazdy kombinuje jak moze zeby wydac jak najmniej a zarobic jak najwiecej. To ze kapitan jest pierwszy po Bogu na morzu i w sumie nie znam zadnego ktory by chcial by byc na rogu Afryki bez ochrony nic nie zmienia. To nie on zatrudnia ludzi a przeciez chlop nie zrezygnuje z pensji zeby Janusz i Iwan mieli bezpieczna podroz. Jedni maja to w dupie, innym sie nie oplaca a niektorzy spia cala droge do Chin, tylko wachta siedzi na mostku i chleja z ochrona