Nie żyje Tony Soprano

W środę w Rzymie zmarł James Gandolfini. Do śmierci doszło nagle. Przyczyny nie są jeszcze dokładnie znane. Podejrzewany jest atak serca.

Gandolfini urodził się w New Jersey w 1961 roku w rodzinie włoskich emigrantów. Aktorstwem zainteresował się jeszcze w szkole. Pierwsze kroki w profesjonalnej karierze stawiał pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Jego przełomem i zarazem największym osiągnięciem życiowym była jednak rola w serialu HBO "Rodzina Soprano", którą zagrał po raz pierwszy w 1999 roku. W 2000 roku Tony Soprano dał mu Złoty Glob. Później był jeszcze do tej nagrody nominowany trzykrotnie. Zdobył też trzy statuetki Emmy.

Aktor był we Włoszech na zaproszenie festiwalu Taormina. Dziś miał być specjalnym gościem i wziąć udział w panelu dyskusyjnym razem z reżyserem Gabriele Muccino. Wieść o jego śmierci wywołała szok wśród fanów i ludzi filmu.

źródło: filmweb.pl

dobrze że nie oglądałem serialu bym pewnie płakał

Fake, on żyje.

geniusz, ta scena jest genialna. rest in peace, boss !

Nie wiedziałem, że kiedyś zasmuci mnie tak śmierc jakiegoś aktora. Może dlatego, że to nie był jakiś tam aktor... Najlepsza kreacja w telewizyjnym serialu jaką widziałem. Ciężarówka browarów dla tego Pana !

Śmierć Michaela Jacksona mnie tak nie ruszyła. Tak samo z innymi "sławami".
Na prawdę przykro mi się zrobiło na wiadomość o tragicznym wypadku Ryan Dunn'a.
Teraz James Gandolfini. To jedna z kilku osób "szołbiznesu", które darzę sympatią.
Pamiętam jak za dzieciaka oglądałem pierwsze odcinki na HBO. Całkiem niedawno zacząłem oglądać ponownie i nagle taka wiadomość. No cóż. Taka kolej losu.
Na tego typu wiadomość o filmowym Christopher Moltisanti'm też pewnie bym tak zareagował.