Wysłany:
2017-03-21, 16:28
, ID:
4883691
2
Zgłoś
Bawią mnie debile, którzy zasłaniają się "symbolem szczęścia", jako parasolem dla ich chęci bycia nazistą...
Jak dla mnie wszelakie sfastyki, sierpy i młoty ("symbole pracowitości"), che guevary ("symbol braku fryzjera") to zwykła gamoniowatość. Prym wiodą ostatnią zdjęcia ONRowców z ich "rzymskimi" (jasne..) pozdrowieniami i brunatnymi mundurkami szkolnymi.
Jakim trzeba był głupcem, by mając poglądy o własnej wyższości rasowej (czy jak tam nazwać cel ich marszów), adoptować symbolikę używaną 80 lat temu przez nację dla której byliśmy śmieciem do utylizacji i darmową siłą roboczą...