To uczucie kiedy przez 12 lat edukacji podstawowej i średniej ni razu nie doszliśmy do roku 1945 w historii (raz niby na jednej godzinie przerobiliśmy drugą wojnę, sam przy mapie sobie przez 45 minut opowiadałem), ale w ciągu godziny to co najwyżej ubogi wstęp można zrobić do tego konfliktu.
Najśmieszniejsze jest to, że I wojnę w ogóle pominęliśmy, tak samo jak Wojnę 7letnią... Jedynie Kongres Wiedeński bardzo dokładnie był przerobiony.
Osobiście uważam, że błędem jest wciskanie na siły historii do głowy, bo na to potrzeba 4 godziny tygodniowo, przez 6 lat. Lepszym rozwiązaniem byłoby takie prowadzenie lekcji, żeby uczniowie SAMI się historią zainteresowali