Wystarczyłoby, żeby właściciel dostał rok w zawieszeniu i wartość ichniejszej średniej krajowej grzywny, a pamiętałby, że psy się trzyma na smyczy/kojcu/łańcuchu/za płotem.
Chyba, że facet skracał sobie drogę przez prywatne tereny - to już jego problem.