Wysłany:
2018-01-14, 6:22
, ID:
5118303
17
Zgłoś
Kiedyś miałem "Szerszenia" - starego Peugeota. Jak go rozpędzałem do ponad 110 km/h to zaczynał bzyczeć jak prawdziwy szerszeń. To moje autko, arcydzieło motoryzacji miało jedną poważną wadę: mały bagażnik. Miało też kilka mniejszych wad a jedną z nich było to, że szerszeń zamarzał. To, że zamarzał na zewnątrz nie było problemem bo zawsze jest skrobaczka lub psikacz odmrażający. Ale, że szerszeń zamarzał też w środku a to już był poważny problem bo krzywizna szyby nie pozwala zeskrobać szronu wewnątrz a odmrażacz w sprayu śmierdzi okrutnie. Za to świetnie spisywała się mata przeciwszronowa założona do wewnątrz i dociśnięta do szyby śpiworem opartym o dosunięte na maksa fotele.