też wyprowadzam swoje młodsze dziecko na smyczy i nie widze w tym nic zlego, bo po pierwsze - mały nie łazi, gdzie on chce, nie ucieka mi, gdy idziemy przy jezdni a po drugie - nie jeździ w wózku cały czas, a ja się nie martwię, że poza tym wózkiem mu się stanie krzywda (czyt. - często chodzimy wąziutkim chodnikiem blisko ruchliwej ulicy)

co do reszty to nie słuchałam, bo pewnie typ pokroju "ponarzekam na wszystko i wszystkich, choć sam nic w życiu nie osiągnąłem"