Źródło może mieć wydajność nawet miliona Watów, a podłączając odbiornik o mocy 2,5W, pobierze on tylko te 2,5W i nic więcej - nic się nie uszkodzi. Moc jest iloczynem napięcia i prądu - P=U*I. Prąd jest zależny od rezystancji obciążenia I=U/R - ergo - P=U^/R, stąd wynika ze moc wydzielona na urządzeniu jest zależna tylko od napięcia źródła i rezystancji odbiornika, a obie wartości w tym przypadku są stałe. Podłączenie odbiornika do źródła o takim samym napięciu, ale większej wydajności prądowej niczego nie zmieni. Fizyka na poziomie gimnazjum się kłania
Druga sprawa - Co to za problem pobrać do 100-150W z ogniwa Li-Ion w laptopie? Ogniwa te mają stosunkowo niską rezystancję wewnętrzną i nie jest to dla nich duży problem. Po prostu bateria (która przeciętnie ma około 50-60 Wh (watogodzin)) padnie w kilkanaście minut, ale bez problemu wymagany prąd odda i póki nie zostanie wyczerpana laptop będzie działał. Należy pamiętać, ze oprócz tego muszą być spełnione pewne wymogi bezpieczeństwa - chociażby odpowiednio grube przewody zasilające gniazdo, aby nie spalić ścieżek na płycie głównej prądem rzędu kilkunastu Amper itd.
Trzecia sprawa - gniazdo powered USB ma inną konstrukcję, obok zwykłego gniazda USB są dodatkowe styki, w zasadzie każdy producent trochę inaczej to realizuje. Pierwotnie standard służył do zasilania np skanerów kodów kreskowych podłączonych do kasy fiskalnej. Gniazdo powered USB znajdziemy chociażby w netbooku HP Mini-Note 2140.
Czwarta sprawa - pojemność akumulatorów laptopów powinno podawać się w watogodzinach, lub podając jednocześnie napięcie (typowo 10,8V) i wtedy dopiero pojemność w Ah. W niektórych netbookach są baterie o pojemności 4400mAh, ale przy napięciu 7,4V (4 ogniwa, 2 x 2 ogniwa szeregowo) - daje to nam o 1/3 mniej energii niż w klasycznym ogniwie 4400mAh 10,8V (2 x 3 ogniwa szeregowo).
Przepraszam za pouczanie, ale jak widzę jak ktoś wygłasza takie jawne herezje udając znawcę mnie kolokwialnie mówiąc - wk🤬ia.