Nie pedały mnie przerażają, lecz ci wszyscy rodzice, którzy ciągną swe dzieci na tego typu patologię. Ojciec twierdzi, że "nie jest dyktatorem". Aha, czyli dzieciak może przyjść zjarany, zapity, wtłuc matce, a ten mu nawet uwagi nie zwróci, bo "wolność obyczajów". Ehhh... dokąd zmierzasz Polsko