He he, aż mi się przypomniało:
Byłem kiedyś na kaszubskim weselu i takie zdarzenie miało miejsce, albo podobne - jak zwał tak zwał. Siedziało się przy długich stołach na długich ławach i traf chciał, że jednego dziadka posadzili na łączeniu tych ław. Przy którymś toaście wiara wstała ochoczo by go wznieść , opuszczone przez dupy gości ławy uniosły się, a dziadka jaja znajdujące się w przerwie pomiędzy dwoma ławami zostały przycięte bo dziadek dalej siedział. Do dzisiaj jak to wspomnę to mnie śmiech ogarnia, bo dziadek z rykiem na ustach: SADAC! pchał obiema rękami te ławy żeby stanęły z powrotem a ziemi . Zaznaczam - był to dziadek nie ja, to uwaga dla dociekłych albo gówniarzerii wakacyjnej na sadolu. Pozdrawiam.