A wyobraźcie sobie perkusję z takich zapuszkowanych kotków.

Z jelit możnaby porobić sruny do gitary (aczkolwiek wątpię w ich wytrzymałość czy dobrą jakość dźwięku), a z odpowiednio unieruchomionych kotów o różnej barwie głosu można zrobić keyboard (wciskasz klawisz, podpala się ogon, z drugiej strony wychodzi dźwięk) i davai, kapela jak się patrzy. Prawdziwa kocia muzyka.
@up: Tą maścią to możesz mu najwyżej wylot puszki zakleić, żeby nie miał dostępu do tlenu sierściuch.
MrKinggston napisał/a:
Lepsze jaja są jak się przywiąże puszkę do ogona kota. Kot się boi i ucieka, im szybciej ucieka tym bardziej puszka hałasuje a im bardziej hałasuje tym szybciej ucieka.
Opatentuj to. Widzę Nobla i światłą karierę w NASA. MrKinggston, wynalazca naddźwiękowego silnika perpetualnego. Ja opatentuję swoją kapelę i będziemy rządzić światem.

Ktoś ma może jeszcze jakiś pomysł na zastosowanie kota? Chętnie podzielimy się władzą.