Wysłany: 
2013-12-03, 7:48
                                                                                                                , ID: 
2716855
                                                                                                                                    4 
                                                                                                                                         Zgłoś
                                                                                                                                                                                             
                                                                
                                
                                    Słyszałem kiedyś historyjkę o kobiecinie mieszkającej z kotem (coś jak Jarek K.), która zmarła w mieszkaniu. Przez półtorej tygodnia nikt jej nie odwiedzał, bo pewnie nikogo poza kotem nie miała (coś jak Jarek K.) a na klatce jeb*ło zgnilizną jak zawsze bo to patologiczna kamienica była więc nikt się nie interesował. Gdy w końcu ktoś wszedł z buta do mieszkania to zastał strictle sadolowy widok:  Babcia martwa na łóżku, zjedzona od pasa w dół. Kot przez 1,5 tygodnia miał istną bibę, lał i srał wszędzie gdzie popadło a z właścicielki zrobił sobie szwedzki stół...
pozdrawiam posiadaczy kotów (poza Jarkiem K.)