Wysłany:
2017-04-24, 12:29
, ID:
4912079
1
Zgłoś
To może ja się wypowiem jak zasymilowany słoik. Od ponad 12 lat mieszkam w podwarszawskich Łomiankach. Prawo jazdy zdawałem w Warszawie i tam też uczyłem się jeździć. Od tego czasu jeżdżę po samej stolicy, jak i po innych polskich miastach (najczęściej w województwie lubelskim i podkarpackim), więc mam swego rodzaju odniesienie. Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że wojna na linii kierowcy w Warszawie - reszta Polski będzie trwać wyłącznie z jednego powodu - dynamika jazdy. W stolicy jeździ się wyraźnie szybciej, ale też płynniej. Wystarczy pojechać do mniejszego miasta i od razu można zauważyć, że np. luki w kolumnie aut, które w Warszawie dałyby autobusowi przegubowemu możliwość płynnego włączenia się do ruchu, w takim Lublinie są za małe dla Forda Fiesty. Jeśli w Jaśle chcesz zmienić pas i masz miejsce na swój samochód + po 1 metr z przodu i z tyłu (aż nadto dla Warszawiaka), zostaniesz strąbiony za zajeżdżanie drogi.
Prawda jest taka - zachowania całkowicie naturalne w Warszawie są uznawane za niebezpieczne w pozostałej części Polski i nic tego nie zmieni. Muszę też przyznać jedno. Gdy widzę kogoś na warszawskich tablicach np. w Lublinie, mam do niego większe zaufanie niż do pozostałych kierowców wokół, ponieważ tamci są prawie zawsze nieprzewidywalni.