Wysłany:
2013-04-22, 0:58
, ID:
2057256
5
Zgłoś
Niektóre argumenty są zabawne ;] Np. że jacy to ludzie na motocyklach są git bo sobie machają (gdyby kierowca auta miał pozdrawiać innych to by musiał z łapą za szybą całą drogę jechać), albo że krew oddają (ja też oddaję i co z tego..). To grupa pasjonatów jak każda inna, ale osobiście już wolę ciężarowców, bo raz że mają kaganiec na 90, a 2 że jak się spinają żeby gdzieś dojechać to mają powody, bo im wisi tacho nad głowami. A koleś na motocyklu "leci bo chce" a maszyna mu pozwala. I nikt się tu nie czepia dobrych kierowców, tych co jadą w miare przepisowo i z uwagą. Ale ktoś dobrze wcześniej napisał, jak masz moto to albo miałeś wypadek, albo będziesz miał. Bo motor to trudna do prowadzenia maszyna, trzeba mieć do tego dryg i oczy nawet pod pachami. A jak ktoś mi truje, że jak masz litre pod dupą to aż żal nie przygazować to ogarnia mnie śmiech. A zapierniczaj, ale nie płacz jak przy 130 złapiesz gdzieś przydrożny żwirek i będą szukać twojej głowy dwie wsie dalej. Ja z bratankiem zanim zrobiliśmy ,A' to wcześniej jeździliśmy sporo skuterkami i o ile my staliśmy w korkach jak inni to ziomki na szlifierkach przecinali miedzy autami na takim speedzie, że trudno było kolory ich moto rozpoznać. Głowę daję, że większość z nich zaraz po prawku kupiła dobrą maszynę i nie mieli okazji pouczyć się pokory na jakimś kaszlaku. To tak jakby ktoś zaczynał przygodę z lataniem od MIGa. Aż trudno się nie rozwalić. Wiadomo jak jest na drodze. Zawsze się trafi jakaś babcia co przechodzi przez drogę w niebezpiecznym miejscu bo ma tamtędy bliżej do kościoła, jakiś kierowca nagle wali w lewo z prawego pasa bo co mu tam. Jakiś prezesik jedzie swoim merolem i łamie przepisy bo myśli, że jak u siebie w firmie jest bogiem to na drodze też a plebs ma mu zjeżdżać. Tak samo jak każdy nienawidzi takich kalesonów na drogach tak i nie lubi tzw. dawców, którym się od spalin we łbach poprzestawiało. Jak idę z buta i przechodzę przez jezdnię to się rozglądam, bo wiem, że jak mnie jakiś pędziwiatr puknie to oba buty spadną. Co z tego czyja wina jak to mnie zapakują w worek. I to jeszcze jak wszystkie kawałki znajdą. Więc nie widzę powodów, żeby z kierowców moto robić święte krowy na zasadzie -ja mam paliwo we krwii, musze zapier...., mam jednoślada a ty stój se w korku i nie zapomnij patrzeć non stop w lusterka bo ja jadę do tesco 3 ulice dalej i muszę tam być za dokładnie 16 sec. więc z drogi. Pokora i rozum to podstawa. Mnie instruktor na ,B' już dawno powiedział - przepisy są po to żeby dojechać na miejsce bez przesiadki na karetke. I tyle w temacie.