Eh...
We Wrześniu wracałem z Rumunii, z rowerem. Tam popedąłowaliśmy, a wracaliśmy częściowo pociągami.
Po zajebiście ciężkiej nocy na dworcu na Słowacji udało nam się złapać pociąg do Zwardonia, skąd mogliśmy jechać prosto do Gliwic. Usyp na torach, pociąg stanął w Bytomiu. Środek nocy, zajebiście zimno, nikt nie był w stanie po godzinie czekania nam nawet powiedzieć, czy są szanse, żeby pociąg ruszył tej nocy.
Wracając z zajebiście słabym oświetleniem, po zajebiście nieoświetlonych drogach, prawie dostaliśmy wp🤬l, najpierw w Bytomiu, później w Zabrzu.
Nie, PKP nie jest fajne.
Ale za to na Węgrzech jest jeszcze gorzej