Jeśli sprawdzający są wredni — a ze względu na PiS i Konfabulację są wredni — wystarczy sprawdzać losowo aby takie kanty wyłapać.Nie w tym rzecz. PKW potrzebuje sto tysięcy podpisów. Sprawdzają z małą górką, do około 120 tysięcy. Reszty nie tykają, mówią tylko, że kandydat został zarejestrowany.
I teraz Trzaskowski mówi, że zebrał milion podpisów. Nikt nie weryfikuje tej liczby. A później na filmach widać, że ludzie noszą puste kartony.
Stanowski oficjalnie ogłosił, że zebrał 4 miliony głosów i nikt nie był w stanie tego zdementować.
Szkoda że ze względu na konsekwencje ujawnienia danych osobowych (wywalenie mnie z roboty w korpo) muszę zachować pseudonimowość, bo mogłabym procenty postawić.stawia się pieniądze lub co wartościowego, a nie szanse.... w procentach....
podpis użytkownika
Powiedzcie proszę że pogib.Jeśli sprawdzający są wredni — a ze względu na PiS i Konfabulację są wredni — wystarczy sprawdzać losowo aby takie kanty wyłapać.
Dlatego jestem pewna że dla wszystkich partii które faktycznie wystarczające poparcie mają, prawie wszystkie podpisy są prawidłowe — jak napisałam wyżej, są wśród dołów partyjnych tacy co idą na łatwiznę, ale że góry znają te sztuczki i wyrywkowo sprawdzają, będzie tego niewielka część.
I tu matematyka się kłania: jeśli PO miałaby tylko 1 mln prawdziwych podpisów a przyniosłaby 4 mln — .
Tak, ale jak napisałam, starczy sprawdzić 10 aby dowiedzieć się czy te podpisy są prawdziwe czy z dupy. Jedyne co potrzeba to sprawdzać losowo wybrane podpisy, wybrane w sposób na który partia tego kandydata nie ma wpływu.Wciąż się nie rozumiemy. PKW sprawdza pierwsze sto tysięcy podpisów i koniec. Mają fajrant. Nikt im nie płaci za sprawdzanie reszty podpisów, to i tego nie robią.
Nie ważne czy przynosisz 200 tysięcy czy dwa miliony. Po stu tysiącach kwalifikują kandydata i nara.
podpis użytkownika
Powiedzcie proszę że pogib.Gość się mija z prawdą co chwilę, wczoraj twierdził że zielonego ładu już nie ma, a tu się okazuje że jego szef Tusk podpisał niedawno traktat z Francją w którym jasno jest napisane że Polska się zobowiązuje do wypełnienie założeń neutralności klimatycznej do 2030 roku (fit for 55) i do 2050 roku (całkowita neutralność klimatyczna) co oznacza dla nas koniec ogrzewania węglem i gazem, zamiast tego prądożerne pompy ciepła, koniec elektrowni węglowych, tylko wiatraczki, fotowoltaika, magazyny energii i el. jądrowe które może kiedyś powstaną, czyli blackouty na wielką skalę jak niedawno w Hiszpanii (tylko że u nas w zimie), koniec aut spalinowych, nawet hybryd, tylko drogie elektryki. Do tego wszędzie ogromne podatki za emisję co2, więc bardzo drogie życie.