Naprawdę trzeba być kobietą, żeby liczyć na to, że siedzenie tam z tą suszarką mogłoby mieć jakikolwiek wpływ na... cokolwiek.
MaszAyahuaskę napisał/a:
ja nie twierdzę, że jest to "skuteczne" rozwiązanie, ale sprytne.
Ani to skuteczne, ani to sprytne. Nawet gdyby suszarka grzała 2kW z gniazdka 230V, to przy otwartych drzwiach dogrzewasz częściowo atmosferę. Skuteczność porażająca.
Do tego dochodzi bariera powietrze-nagrzewnica z przepływem konwekcyjnym, gdzie są straty, nagrzewnica-płyn ze zwykłym przewodnictwem cieplnym, gdzie są straty, a przy stojącej w miejscu pompie ciepło propaguje się z niemalże zerową prędkością.
Stań w nagrzanym aucie, wyłącz silnik i sprawdź ile czasu mija zanim poczujesz, że powietrze gw🤬townie się ochłodzi - przy dużej sile nawiewu to będzie sporo mniej niż minuta. A mówimy, przypomnę, o płynie o temperaturze 70-90°C kontra dogrzane wnętrze, a nie -40°C vs. -40°C.
MaszAyahuaskę napisał/a:
Z dwojga złego, jest to na pewno skuteczniejsze, niż grzanie wspomnianego bloku od zewnątrz, bo wtedy mamy dopiero straty cieplne....
To jak stwierdzić, że napełnianie basenu olimpijskiego wiadrem jest skuteczniejsze niż robienie tego samego szklanką, podczas gdy obydwie rzeczy są tak skrajnie durne, że głupsze jest tylko rozważanie co jest bardziej.
Ciekawostka dla niezorientowanych - kiedyś pod Ikarusami to ogniska rozpalali, jak zima dawała się we znaki.
MaszAyahuaskę napisał/a:
jak byś nie miał wyjścia, to byś siedział trzy dni z tą suszareczką i nap🤬lał...
W trzy, ale godziny, to byś, zostawiając aku pod prostownikiem, załatwiła sobie kawałek kabla, węża i rury, gwintownik, świecę żarową (lub dwie), przekaźnik i pompkę elektryczną, poskładała to do kupy, wpięła to w mały obieg wody, podpięła pod akumulator i po kwadransie odpaliła auto bez jakichś szczególnych ekscesów.
Kobiety potrafią się z facetów śmiać, że nie odróżniają indygo od ultramaryny, a katana nie kojarzy im się z kurtką, ale jak przyjdzie rozwiązać jakiś problem, to same są tak ograniczone, że biorą pod uwagę wyłącznie zastosowanie przedmiotów, które są w kuchni, ew. łazience. Aż się wierzyć nie chce, że ta sama płeć słynie z knucia i kombinowania. Gdyby kobiety przekuły to w coś produktywnego, to przy 2x większej ilości inżynierów byśmy już Marsa kolonizowali.