oGOALoneYaYo napisał/a:
Obawiam sie ze wiekszosc z was jest ograniczonymi intelektualnie pojebami. Od kiedy to mecze sa tylko od kibocowania, a nie do ogladania? To jakies chore wypaczenie ktore wam zostalo jeszcze z lat gimnazjum i liceum. To ze wy i wasi znajomi tak mysla i tak robia nie znaczy ze tylko to jest sluszne.
I ten dwunasty zawodnik. Ja p🤬le, jakis kadlubek chyba. Jezeli ktos byl w Hiszpanii na meczu to wie jaki tam jest doping, a jak mimo to graja.
Obawiam się, że jesteś kompletnie niepoczytalny, dlatego moje słowa mogą do ciebie nie dotrzeć.
Od kiedy to mecze są tylko od kibicowania? Od czasów, kiedy ktoś wymyślił stadion na jak największą liczbę miejsc, bez zważania na komfort oglądania, bez myślenia o tym, jaka jest widoczność. Takie stadiony były, są i zawsze będą, choćby nie wiadomo jak bardzo wmawiano ludziom, że to nieprawda. Na Stamford Bridge czy Anfield niektóre miejsca wołają o pomstę do nieba, ale na nie bilety też się sprzedają, chociaż niczego się z nich nie zobaczy, nie złapie piłki. Na stadionach widoczność bywa skandaliczna, chociaż akurat Narodowy nie jest tego przykładem.
Nie zmienia to faktu, że piłkę nożną wymyślili prości ludzie, prości ludzie ją uprawiają i w największym stopniu prości ludzie się piłką nożną interesują i tego się nie zmieni. Dla nich to pewnego rodzaju odskocznia od szarej rzeczywistości, kiedy mogą wyładować emocje, ale też poczuć dumę z dobrego występu ich podopiecznych. Po to jest doping, by piłkarze pamiętali, że nie grają tylko dla pieniędzy, ale przede wszystkim, dla kibiców, bez których tych pieniędzy by nie mieli.
Nie chrzań mi o Hiszpanii, bo przenosisz przykład z Santiago Bernabeu i Camp Nou na wszystkie pozostałe, co jest manipulacją. Gdybyś choć raz miał przyjemność choćby oglądać derby kraju Basków, pomiędzy Athletic Bilbao i Realem Sociedad San Sebastian, albo derby Sevilli, wiedziałbyś, o czym mowa. Tam doping jest fanatyczny. Ludzie tym żyją i nikt, żaden rząd nie ma prawa im tego odbierać.
Kiedyś, na meczach piłkarskiej reprezentacji Polski doping był fanatyczny. My, Polacy, chcieliśmy pokazać, że jesteśmy ważni, że się liczymy, nawiązać do czasów naszej świetności. Każdy wierzył we wszystkich piłkarzy tej reprezentacji. Na mecz chodzili patrioci, dla których wynik był najważniejsi i którzy zdzierali sobie gardła, by przypomnieć, że gra z Orłem na piersi zobowiązuje, by reprezentanci zrobili wszystko, aby przynieść mu chwałę.
Nie rozumiesz, o co chodzi z 12stym zawodnikiem? A jak wytłumaczysz fakt, że kiedyś Wisła Kraków miała serię bodaj 73 rozegranych spotkań ligowych na własnym stadionie bez ani jednej porażki? Przypadek? Czy może fanatyczny doping, który wskrzeszał nadzieję, wznosił piłkarzy na wyżyny, dzięki czemu potrafili się wydobyć z nawet najgorszej sytuacji?
Nie zrozumiesz. Dzisiaj na mecze reprezentacji chodzą ludzie, którzy uważają się za nowoczesnych, tych bardziej kulturalnych. Ludzie, którzy naszą Polskość mają w dupie i mają gdzieś, że tym barwom trzeba pomóc, bo kopacze sami sobie nie radzą.
Na stadion przychodzi się po to, by wspomóc drużynę dopingiem. By wyładować emocje, by przeżywać to razem z tysiącami fanatyków. By identyfikować się z drużyną. Jak ktoś chce tylko oglądać, to przed TV ma wszystko, widoczność, powtórki, komentarz, może jeść co chce i robić co chce i mieć wszystko w dupie.
Jeśli ktoś zamierza przyjść na stadion po to, by obejrzeć mecz, to jest idiotą, bo mecze reprezentacji Polski są za darmo (przecież nikt nie płaci abonamentu), więc tylko przepłaca.